Dziś szczególna rocznica. 2 czerwca 1985 roku ks. Piotr przyjął święcenia kapłańskie.
Przy okazji świętowania 25-lecia kapłaństwa, w kościele św. Anny tak mówił o swoim powołaniu:
„Tak sobie myślę o tej rocznicy i dziękuję Panu Bogu za te 25 lat. Pomyślałem, że to była droga, którą można ładnie pokazać tutaj w kościele św. Anny. Droga krótka, bo ja tam daleko nie zaszedłem, ale za to ciekawa. Proszę Państwa, tak patrząc na topografię św. Anny, ja przez 25 lat zaszedłem od drzwi wejściowych do tego pulpitu. Co to znaczy? W siedemdziesiątym siódmym roku stałem tam w drzwiach – tam, gdzie panowie teraz stoją (ale pani się nie boi, że tam mąż [stoi]… nie każdy z tamtych drzwi ląduje w kapłaństwie). A tutaj był koncert. Ksiądz Marek Szumowski z zespołem, piękne flecistki, skrzypaczki, kościół był nabity, ja stałem daleko i patrzyłem. Ze względu na swój wzrost jestem uprzywilejowany w takich sytuacjach. I właśnie ktoś do mnie powiedział: “Panie młodszy, co tam się dzieje?” – “Gitary rozstawiają”. No i już informacja poszła: “gitary rozstawiają”. Ja to nieraz robiłem. Jak kardynał Wyszyński wrócił z konklawe, gdzie wybrali Jana Pawła II, też stałem w drzwiach Katedry i mówili do mnie:
– Panie młodszy, co tam się dzieje?
– Prymas idzie na ambonę.
– Prymas idzie na ambonę. Mówi, że Prymas idzie na ambonę.
W autobusach robiłem za taki pasek przesuwający się… Panowie, panie, pamiętacie, w starych Jelczach był taki dach otwierany – “Panie młodszy, jak będzie Królewska, to pan powie”. Ja mówiłem: “Królewska” – “To wysiadam”. To były przeróżne ciekawe sytuacje. Kiedyś się ledwo wepchałem do pociągu do Częstochowy, jeszcze to był wagon WARS-u i stoję stłoczony z tłumem ludzi tutaj przy toalecie. Taki jeden pan, który miał na twarzy wypisaną miłość do alkoholu, mówi do mnie: “Panie młodszy, jak WARS otworzą, to pan da znać”. I w tym momencie jedna kobieta, która stała obok, spojrzała się na niego z takim zgorszeniem, z takim obrzydzeniem, z taką hańbą, a on odpowiedział: “No co się pani tak patrzy? Śniadania nie jadłem”. Proszę Państwa, ja sobie myślę, że tak Pan Bóg na mnie z góry patrzył i mówił: “Tego potrzebuję, takiego jednego, co będzie stał i będą do niego mówili: »Panie młodszy, co tam w niebie widać?«”. Dlatego mówię, że w zasadzie ja przeszedłem przez cały kościół, przez życie swoje kapłańskie, minąłem mnóstwo ludzi tak, jakbym się teraz między Wami tutaj przepychał, przedzierał. I stanąłem tutaj i robię dokładnie to samo, co robiłem 25 lat temu, 30 lat temu przed wstąpieniem do seminarium – tam w tamtych drzwiach. Ludzie przychodzą i już nie mówią: “księże młodszy”, tylko: “księże w średnim wieku…” – tak sobie pozwolę powiedzieć – “…co tam w Niebie widać?”. Ja mówię: “Pan Jezus Was kocha. Coś nieprawdopodobnego.” – “A co tam jeszcze w Niebie widać?” – “Maryja się za nas modli. Coś nieprawdopodobnego”. I nie chcę powiedzieć, że wzrost przekłada się na jakąś większą, doskonalszą duchowość, niż Wy macie. Wielu z Was też zagląda do Nieba. […]”.
– kościół św. Anny w Warszawie, 30 maja 2010 r.
Zdjęcie po prawej: Studio Raban/TVP