Pogrzeb i miejsce spoczynku

Ks. Piotr spoczął na Cmentarzu Powązkowskim w Warszawie.
  • Dokładnie na Starych Powązkach – ul. Powązkowska 1;
  • 52°15′07″N 20°58′22″E;
  • Kwatera 153. Jest to mogiła kapłańska. Pochowanych jest tam wielu księży – grób ks. Piotra znajduje się po jej prawej stronie, zaraz przy ścieżce (patrz zdjęcia).

Poniżej mapki z zaznaczoną mogiłą. Czerwonymi kropkami zaznaczone są bramy na cmentarz.

Kliknij na daną mapkę, aby ją powiększyć.
(Mapa: serwis mapowy m. st. Warszawy)

Zazwyczaj nie ma większego problemu z dotarciem na grób. Poniżej dwie opcje dotarcia.

[Opcja 1 – krótsza]
Najbliżej do grobu jest od bramy VI. W pobliżu zatrzymuje się autobus linii 103, przystanek “. Idąc od niej prosto jest to szósta alejka na lewo. Mogiła kapłańska jest dość charakterystyczna – odróżnia się od pozostałych grobów (patrz zdjęcia). Dochodząc do niej ścieżką od strony wspomnianej bramy VI, rzuca się w oczy murek tworzący granice mogiły. Jeśli chcielibyście Państwo np. najpierw kupić znicz, czy kwiaty, to przy tej bramie jest jedno stoisko (chociaż czasami jest szybko zamykane).
[Opcja 2] 

Większy wybór jest natomiast od strony bramy II od ul. Powązkowskiej – w pobliżu znajduje się wiele kwiaciarni. Przy drugim rozwiązaniu warto wziąć pod uwagę, że później trzeba jednak przejść długi kawałek, więc jest to opcja raczej dla osób, które lubią spacerować albo mają samochód, aby potem podjechać pod bramę VI. Jeśli ktoś chciałby zdecydować się na komunikację miejską, to jest to przystanek Powązkowska. Z centrum jeździ tam wiele tramwajów. Bezpośrednio można dojechać z Dworca Centralnego w 20 minut tramwajem linii 22 (kierunek Piaski). Ponadto: 1, 27 i autobusy 180, 409. We Wszystkich Świętych i Zaduszki uruchamiane są dodatkowe linie autobusowe. 

Zgodnie z tym, co podaje Zarząd Cmentarza (link), cmentarz otwarty jest codziennie w godzinach:
  • 7-20 (maj-wrzesień),
  • 7-19 (październik),
  • 7-18 (listopad),
  • 7-17 (grudzień-kwiecień)

Grób ks. Piotra znajduje się po prawej stronie mogiły kapłańskiej
(kliknij, aby powiększyć)

Fot. Ewa Wiśniewska/Dopóki Walczysz

21 MARCA…

Sobota, 21 marca 2020 roku. Najpierw rano informację o śmierci ks. Piotra podał ks. Przemysław Śliwiński – rzecznik prasowy Archidiecezji Warszawskiej – później przekazywały ją wszystkie media i internauci.  W mediach społecznościowych nastąpił wysyp podziękowań i wspomnień zarówno zwykłych użytkowników, jak i osób znanych. 

Niektóre doniesienia medialne

 

„To nie jest tak, że oni umarli, a my żyjemy. To oni żyją, a my umieramy”-powiedział niegdyś ks. Piotr Pawlukiewicz. Z wielką przykrością przyjąłem informację o Jego śmierci. Niezwykle Go ceniłem, a homilie zawsze trafiały prosto w serce. Wieczny odpoczynek racz Mu dać Panie…
– premier Mateusz Morawiecki

Drogi, kochany Księże Piotrze, dziękuję Ci za wszystkie piękne słowa, za »Katechizm Poręczny«, za Msze Św. o 15 w Św. Annie i za radiowe w Św. Krzyżu! Dziękuję za Twoje świadectwo wiary, za miłość ale i cierpliwość do ludzi, którzy zasypywali Cię niezliczonymi pytaniami, na które zawsze miałeś odpowiedź […].
– Małgorzata Kożuchowska

 

 

Druga połowa marca w Polsce i na świecie była szczególnym okresem. Właśnie rozwijała się epidemia Covid-19. Nie było wiadomo, jak będzie wyglądała przyszłość. W Polsce wszyscy z przejęciem słuchaliśmy o pierwszych przypadkach zakażenia i śmierci. Władze wprowadzały ograniczenia. I właśnie wtedy odszedł ks. Piotr. Jakby sam ten fakt był za mało szokujący, za sprawą sytuacji pojawiła się niepewność, co do kwestii organizacyjnych pogrzebu. Początkowo została podana do publicznej wiadomości informacja o Mszy pożegnalnej 25 marca w kościele Nawiedzenia NMP w Warszawie na Przyrynku – w parafii, w której przez lata mieszkał ks. Piotr. Następnie pojawiły się doniesienie o wprowadzonych kolejnych ograniczeniach przez władze: od 25 marca we Mszach pogrzebowych będzie mogło uczestniczyć jedynie 5 osób. Z tego względu kolejne doniesienia mówiły, że Msza odbędzie się 24 marca wieczorem, jednak będzie to Msza pożegnalna, w której uczestniczyć będą koledzy kursowi ks. Piotra z jednego roku z seminarium. Przewidziano za to jej transmisję. I tak się stało. Mszy tej przewodniczył bp Rafał Markowski, homilię wygłosił ks. Tadeusz Aleksandrowicz, proboszcz parafii Świątyni Opatrzności Bożej, a słowa pożegnania powiedział także ks. Henryk Zieliński. Wcześniej został odmówiony różaniec, a Krzysztof Antkowiak zaśpiewał utwór “Litania” (muzyka: Krzysztof Antkowiak, słowa: ks. Piotr Pawlukiewicz).

Krzysztof Antkowiak podczas Mszy Św. w intencji ks. Piotra, fragment transmisji  z 24 marca 2020 r.  (Archidiecezja Warszawska/YT)

Piotrze, pokłoń się Wiecznemu Kapłanowi za którym poszliśmy. Pokłoń się i uproś każdemu z nas, wszystkim kapłanom w Polsce, dar wierności Chrystusowi aż do śmierci. Byłeś pierwszy, pozdrów Tadzia, pozdrów Marcina, pozdrów innych naszych kolegów. […] Będziemy o Tobie pamiętać, Ty pamiętaj o nas.

– ks. Henryk Zieliński

(kliknij na obrazek, aby przejść do artykułu)

25 MARCA

 

Fragment transmisji pogrzebu (Archidiecezja Warszawska/YT)

Pogrzeb ostatecznie odbył się 25 marca. Mszy w kościele Nawiedzenia NMP w Warszawie przewodniczył kard. Kazimierz Nycz. Homilię wygłosił najlepszy przyjaciel – ks. Bogusław Kowalski. Pogrzeb odbył w nietypowych okolicznościach – z uwagi na wspomnianą rozwijającą się epidemię Covid-19 i wprowadzone ograniczenia, w kościele faktycznie żegnało księdza 5 osób. Transmisję w Internecie i w telewizji obejrzało za to setki tysięcy osób.

 Jest niepojętym paradoksem, że ten który gromadził wokół ołtarza tłumy ma nas na swoim pogrzebie zaledwie kilkoro.
– kard. Kazimierz Nycz

Boży paradoks… […] Takich tłumów nie pomieściłby żaden kościół w Polsce.
– ks. Przemysław Śliwiński– rzecznik prasowy Archidiecezji Warszawskiej

Czcigodny Księże Kardynale Kazimierzu, Księże Proboszczu, drogi bracie Ryszardzie, czcigodna siostro Mario, wszyscy bracia i siostry, którzy łączycie się z nami za pośrednictwem mediów.

15 lat temu, w pierwszy dzień Świąt Wielkanocnych, ks. Piotr zadzwonił do mnie i poprosił o zastępstwo. Mówił do mnie “Boguś, leżę chory, biorę antybiotyki, mam wysoką gorączkę, a pojutrze mam mieć konferencję na Jasnej Górze do maturzystów. Zastąp mnie, proszę.”. Głębszy oddech. Zastąpić Piotra. Myślę, że wszyscy księża rozumieli moje obawy. Jedyna rzecz, która mi przyszła wtedy do głowy, to po prostu stanąć przed maturzystami na Jasnej Górze i po prostu uderzyć w pokorę. I tak zrobiłem. Kiedy ponad tysiąc osób się zgromadziło w kaplicy św. Józefa, powiedziałem “Wiem. Wiem, że poza tym, że zawierzacie swoją maturę Matce Bożej, to jeśli chodzi o konferencję, wszyscy przyszliście dla Pawlukiewicza. Ale ksiądz Piotr leży chory, ja mam go zastąpić”. Tak jakby kibice przyszli na stadion, bo miał grać Messi czy Ronaldo, a w zasadzie pojawił się tylko pierwszoligowy, przeciętny piłkarz. Prosiłem ich wtedy o wyrozumiałość i dzisiaj proszę o to samo.

Parę lat temu w mojej katedrze, na Pradze, był koncert. Ekipa techniczna przygotowywała koncert i jeden pan z obsługi technicznej, wnosząc kolumny, mikrofony powiedział do mnie: “Proszę księdza, byłem parę lat w Holandii. Widziałem, że tam w kościołach są obrotowe prezbiteria. Jak jest msza święta czy nabożeństwo, to jest ołtarz, ambona. A jak w piątki czy w sobotę robią wieczorami koncerty, to tak jak w teatrze – guzik, prezbiterium się obraca o 180 stopni i są kolumny, mikrofony i są koncerty. Gdyby budować takie prezbiteria w polskich kościołach, to by się młodzież przyciągnęło do Kościoła”. Uśmiechnąłem się i powiedziałem “Drogi panie, to nie o to chodzi, żeby fajerwerkami wtłoczyć w mury kościoła. To nie jest przyciągnięcie do Kościoła. Najmilsi, chrześcijaństwo to nie są fajerwerki. Kościół to nie fajerwerki, bo Pan Bóg nie jest fajerwerkiem.

Kiedy Pan Jezus jako Syn Boży nauczał, mówił: “Ja jestem drogą, prawdą i życiem”. “Kto spożywa moje Ciało i pije Krew moją, ma życie wieczne”.

“Kto jest bez grzechu, niech pierwszy rzuci w nią kamienie”. “I ja cię nie potępiam”.

“– Wierzysz, że mogę to uczynić? – Tak, wierzę, Panie”. I uzdrawiał.

“Ile macie chlebów? Każcie ludziom usiąść”. I nasycał tłumy.

“Ona nie umarła, tylko śpi. Talitha Kum! Mówię ci, wstań”.

Ale i wołał Pan Jezus ostro: “Plemię żmijowe!”. Do Piotra: “Zejdź mi z oczu szatanie, bo nie myślisz o tym, co boskie, ale o tym, co ludzkie”. I zawstydzony apostoł pochylił głowę.

Mówił Pan Jezus “Ja jestem dobrym pasterzem i znam swoje owce, a moje Mnie znają. Dobry pasterz oddaje życie za swoje owce”.

“– Ile razy, Panie, mam przebaczać? – Nie mówię ci, Piotrze, siedem, ale aż siedemdziesiąt siedem razy”.

“Syn człowieczy będzie wydany”.

I pytał “– Piotrze, czy miłujesz mnie bardziej, aniżeli ci?”.

“Kto mnie poznał, poznał i mojego Ojca”

A Bóg Ojciec mówi: “Nie będziesz miał bogów cudzych przede mną. Nie będziesz brał imienia Pana Boga nadaremno. Pamiętaj, abyś dzień święty święcił. Czcij ojca i matkę swoją. Nie zabijaj. Nie cudzołóż. Nie kradnij. Nie mów fałszywego świadectwa przeciw bliźniemu swemu. Nie pożądaj żony bliźniego swego, ani żadnej rzeczy, która jego jest.”.

Piłat pytał: “– Czy ty jesteś królem? – Tak. Ja się na to narodziłem. Bo nie chcę śmierci grzesznika, ale by się nawrócił i miał życie”.

Dlaczego ksiądz Piotr był tak kochany? Był odblaskiem głosu Jezusa, tak jak każdy kapłan być powinien. Ale był szczególnym odblaskiem. Czy podawał ludziom tylko cukierki? Czy rozwadniał ewangelię, żeby się przypodobać? Czy zachęcał do drogi na skróty? Czy dawał łatwe recepty? Czy dlatego, że był fajny, że dowcipkował? To były dodatki – poczucie humoru, uśmiech, jego błyskotliwość. To były tylko dodatki, ale kochaliśmy go za to, że był odblaskiem głosu Jezusa Chrystusa. Kiedy było trzeba, to tak jak Jezus mówił “Niech pierwszy rzuci w nią kamieniem, kto jest bez grzechu”. I mówił Jezus przez niego. Wystarczy poczytać różne wpisy, komentarze tych, którzy go słuchali.

W pierwszej parafii, gdzie go namówiłem na rekolekcje, w Żyrardowie, kiedy prowadził rekolekcje, jedna z moich parafianek ówczesnych, w średnim wieku kobieta, przyszła do mnie po rekolekcjach i mówi “Proszę księdza, dlaczego ksiądz Piotr, który tak pięknie mówi, dlaczego uwziął się na mnie? On mówi tylko do mnie. Dlaczego on tylko… Przecież on mnie nie zna! Trafia w samo sedno, ja aż się kulę, a najchętniej bym zasłoniła twarz ze wstydu. Skąd on zna moje zachowania, odruchy, słabości?” Mówiłem jej: “On mówi do wszystkich, tylko celnie trafia. Ale mówił, trafiając w samo sedno, nie po to, żebyśmy się kulili, ale żebyśmy się właśnie wyprostowali dzięki łasce Bożej i Bożemu miłosierdziu”.

Kiedy śledziliśmy jego życie, mogło się wydawać, że u niego trwa nieustanny triumfalny wjazd z Jezusem do Jerozolimy, taka nieustanna Niedziela Palmowa. Owacje, podziękowania, wdzięczność, oklaski. Ileż tego było. Czuł się czasem naprawdę zawstydzony.

A Jezus po Ostatniej Wieczerzy, w ogrodzie oliwnym, zlany krwawym potem wołał: “Ojcze, jeśli możliwe, oddal ode mnie ten kielich. Ale nie moja, ale Twoja wola niech się dzieje”.

Piotr swój ogród oliwny miał później, jakby na końcu drogi krzyżowej. Mówił do mnie: “Boguś rozumiem, że muszę cierpieć, ale jedna choroba Parkinsona by Panu Bogu nie wystarczyła? Dlaczego jeszcze ta boleśniejsza, na kręgosłup? Dlaczego dwie choroby?”. A jak wiemy, umarł na trzecią… “Boguś, dlaczego? Ja już nie wyrabiam z bólu”.

Ruszył 35 lat temu z Panem Jezusem na Golgotę. Dużo mówił o krzyżu, ale wołał na początku kapłaństwa, w Wielkim Poście, tuż przed Wielkim Tygodniem “Nie daj Boże, żebyś Wielki Piątek przybijał Jezusa kieliszkami do krzyża.” Ale po ludzku, jak się jest na kapłańskiej życiowej fali, młody silny, energiczny, inteligentny, porywający tłumy. Ale jednak to poważnie traktuje – swoje życie, swoje powołanie. Nigdy od krzyża nie ucieknie i Piotr również nie uciekł od Krzyża.

I po ludzku – zaczęło się od pierwszej stacji, kiedy pojawił się wyrok choroby. Ciśnie się na usta “niesłuszny”. No bo dlaczego? Tysiące pytań do Pana Boga “dlaczego?”. Ale przyjął ten krzyż i poszedł z tym krzyżem

Wiemy, jaka jest trzecia, i siódma, i dziewiąta stacja. Dlatego odczytam początek jego testamentu.

“Bogu wszechmogącemu wyrażam wdzięczność za dar życia, dar wiary, dar kapłańskiego powołania. Ufam w ogrom Bożego miłosierdzia, które niejednokrotnie ratowało mnie od tragedii, gdy w swej pysze i duchowej ślepocie igrałem ze złem. Proszę wszystkich o wybaczenie tego, co im zawiniłem, tego, czym ich zgorszyłem, czym zadałem im ból. Wybaczcie mi moją pychę, zarozumiałość. Proszę, polecajcie mą duszę Bożemu miłosierdziu.”

Przy czwartej stacji w swoim życiu nieustannie spotykał Matkę Bożą, a ona “wszystkie te sprawy zachowywała i rozważała w sercu swoim”. Dobrze wiemy, że bez tego, co czyniła Maryja, a którą starał się naśladować w tym, nie byłby tym, kim jest i był. Wiemy, że bez modlitwy, bez oddania maryjnego niewiele można wskórać. Ile razy jak Cyrenejczyk pomagał nieść krzyż innym, ale potem, ilu było Cyrenejczyków w jego życiu, żeby mu ulżyć? Sam by nie dał rady. Ocierał łzy ludziom przez cały kapłańskie życie, a potem sam wyciągał ręce, by inni przychodzili mu z ulgą.

W swojej chorobie, o której nie chciał mówić: “nie płaczcie nade mną, ale dobrze wychowujcie swoje dzieci, dawajcie im Boga i módlcie się za te dzieci”, a sam długo ukrywając swoją chorobę nie chciał o tym mówić.

Kiedy patrzyłem, jak już sobie nie daje rady, wtedy dołączyłem do grupy tych, którzy chcieli mu pomóc, zachęcając “Piotrze, może do domu dla księży seniorów, tam będziesz miał opiekę”. Byłem pierwszy, który odważyłem się mu to powiedzieć. Spojrzał na mnie. “Kowal i ty mi to mówisz? Ty, który wiesz, co to znaczy mieć dobry dom. A wiesz, że w domu się inaczej choruje”. Wtedy nie żałowałem tego, że mu to powiedziałem. Dzisiaj jest mi wstyd.

Z biegiem lat, zdany na dobre serce ludzi, pokornie prosił o pomoc. A kiedy już naprawdę nie miał siły, mówię: “Piotrek, odpuść, już nie jedź na kolejne rekolekcje”. Do jednej grupy ludzi miał słabość. Powiedział: “Choćbym padał, choćby mnie na wózku mieli dowieźć, to do księży na rekolekcje pojadę. Do księży muszę pojechać”. Do tych “Rycerzy Chrystusa” jak ich nazywał.

A potem jeszcze przybił swoje grzechy do krzyża spowiedzią z całego życia. W swoim mieszkaniu z innym księdzem i najbliższymi odprawił w mieszkaniu ostatnią mszę świętą. Przyjął odpust zupełny. I jak nie wierzyć w tę prawdę, że Pan Bóg zabiera człowieka z tego świata w najlepszym jego stanie duszy.

“I skłoniwszy głowę oddał ducha” Dlaczego teraz? Odchodzi przy prawie pustym kościele. Gdy św. Jan Paweł II umierał, znakiem jedności były miliony na ulicach. Dzisiaj znakiem jedności i odpowiedzialności jest prawie pusty kościół i puste ulice. Jaka jest logika Boża? Wszyscy klęczymy i przemadlamy jak Maryja.

Kiedy w ostatnią niedzielę czytaliśmy ewangelię o uzdrowieniu niewidomego, faryzeusze pytali “Dlaczego jest niewidomy, czy on zgrzeszył, czy jego rodzice?”. A Pan Jezus odpowiedział: “Ani on nie zgrzeszył, ani jego rodzice, ale żeby się objawiły sprawy Boże.” Właśnie. “Aby się objawiły sprawy Boże”. Nie wiemy jakie. Ale one się objawiają.

Ksiądz nigdy nie powinien zasłaniać Pana Boga, ale prawdą jest to, że w dobrym księdzu łatwiej ukochać Pana Boga, przez dobrego księdza łatwiej w Boga uwierzyć. Ksiądz nigdy nie idzie do nieba sam. Idzie z tymi, których Bóg stawiał na jego drodze. Ufamy, że sporą rzeszą jest i będzie otoczony ksiądz Piotr w drodze do nieba.

Najmilsi, z zakończenia testamentu duchowego:

“Niech Bóg będzie uwielbiony za niepojętą dobroć, jaką przez całe życie mi okazywał. Niech zlituje się nade mną za moje wielkie przewinienia, którymi Go zasmucałem.
Ksiądz Piotr Pawlukiewicz.”

– Niech Bóg będzie uwielbiony za księdza Piotra! – wołamy dzisiaj i wołać będziemy.

I na koniec. W jednej z ostatnich refleksji swoich, kiedy gasłeś już w oczach, odniosłeś się do wojskowego porządku i mówiłeś, że nadchodzi czas, kiedy dowódca mówi “Koniec walki. Zdać broń, zdjąć mundur, oddać książeczkę wojskową i odmaszerować”. Odniosłeś to do służby kapłańskiej. Tak, Pan Bóg dzisiaj ci mówi: “Piotrze, odłóż Pismo Święte na półkę, zdejmij stułę, odsuń mikrofon i odmaszerować. Odmaszerować po wieczną nagrodę”. Amen.

 

W swoim mieszkaniu odprawił ostatnią Mszę św. i przyjął odpust zupełny. Jak nie wierzyć, że Pan Bóg zabiera nas w najlepszym momencie?
ks. Bogusław Kowalski

„Bóg mówi ci teraz, Piotrze: zdjąć stułę, odstawić mikrofon i odmaszerować po wieczną nagrodę” – zakończył kazanie podczas pogrzebu ks. Bogusław.

Ks. Piotr został pochowany na Cmentarzu Powązkowskim w Warszawie (Stare Powązki).
 

“DOTARŁEŚ DO CELU…”
Na koniec małe wytłumaczenie dlaczego akurat taki cytat. Mianowicie ks. Piotr opowiadał kiedyś swoją historię z GPSem. Czasami dodawał, że dobrze by było kiedyś tak właśnie usłyszeć w niebie…

Grób ks. Piotra w pierwszych dniach po pogrzebie
(fot. autor nieznany)

Widok na mogiłę kapłańską
(kliknij, aby powiększyć)

(fot. Ewa Wiśniewska/Dopóki Walczysz)

Fot. Anna Koźlik

Fot. Ewa Wiśniewska/Dopóki Walczysz

Niektórzy bardzo chcą, ale nie mogą odwiedzić  grobu księdza (np. ze względu na miejsce zamieszkania czy stan zdrowia). W imieniu wszystkich tych osób oraz w ich intencjach co miesiąc zapalam znicz na grobie księdza oraz zostawiam kwiaty. Jeśli ktoś chciałby dołączyć i przekazać środki na to, to można to zrobić poprzez Patronite (dowolna kwota, nawet 5 zł można przekazać).

Pożegnanie przez Małgorzatę Kożuchowską
(kliknij na grafikę, aby zobaczyć oryginalny wpis na Instagramie)

Pożegnanie na stronie Sejmu RP
(kliknij na grafikę, aby zobaczyć doniesienie)

Video nagrane przez Tau w dniu śmierci ks. Piotra.

Aleteia (kliknij na obrazek, aby przenieść się do artykułu)

Fragmenty transmisji Mszy pożegnalnej, 24 marca 2020 r.  (Archidiecezja Warszawska/YT)

Dzień pogrzebu
Fot. Magdalena Piejko

Wybrane artykuły

(kliknij na grafikę, aby przenieść się do wybranego)