Manipulowanie wpisami w grupie sympatyków konferencji ks. Piotra i to na kilka sposobów, przede wszystkim wykorzystując wizerunek księdza, a nawet… zdjęcia grobu – to proceder, który obserwuję od ok. roku, a który w ostatnim czasie coraz bardziej się nasila. Walczymy z tym dość skutecznie, ale artykuł jest ku przestrodze i chyba ku smutnej refleksji do czego niektórzy potrafią się posunąć.
Od początku. W ramach promowania nauczania ks. Piotra Pawlukiewicza kilka lat temu powstał projekt Dopóki Walczysz (od cytatu św. Augustyna: „Dopóki walczysz, jesteś zwycięzcą”, który bardzo lubił ks. Piotr). Jest strona stacjonarna www.dopokiwalczysz.pl, jest strona projektu na Facebooku oraz – także na Facebooku – przy tym projekcie funkcjonuje grupa sympatyków księdza konferencji. O tym, co właśnie w tej grupie się dzieje (albo próbuje się dziać, bo jako administrator blokuję te działania), jest ten artykuł.
W ostatnich kilku miesiącach bardzo wiele osób dołącza do nas – co kilka godzin akceptuję prośby ponad 200 osób. Jeślibyśmy wszystko zsumowali i przeanalizowali kilkanaście, czy kilkadziesiąt dni, to średnio zapewne by wyszło, że codziennie do grupy dołącza ok. 1 tys. użytkowników. W momencie, gdy to piszę liczba członków grupy przekroczyła 90 tys. Informacja o wysokim zainteresowaniu jest tu ważna, ponieważ z wysokim prawdopodobieństwem można powiedzieć, że ta popularność sprawiła, iż staliśmy się obiektem zainteresowania grupy osób o bardzo wątpliwych intencjach.
Na początku na naszą grupę dodawaliśmy dowolne wpisy. W pewnym momencie wprowadziliśmy ograniczenie i dziś skupiamy się tylko na tym, co jest związane z działalnością ks. Piotra. To m.in. z tego względu, że grup o ogólnym katolickim charakterze na Facebooku jest sporo. Członkowie grupy dodają więc linki do kazań, które ich ostatnio poruszyły, wymieniają się opiniami o książkach księdza itp. Przy takiej liczbie osób konieczna jest moderacja wpisów – zanim coś się pojawi, musi to zaakceptować administrator (inaczej byłby chaos i dużo wpisów o charakterze spamu).
Przed rokiem zaczęły mieć miejsca zjawiska, które na początku miałam ochotę nazwać mianem cudu. Akceptowałam różne wpisy dot. księdza, a po kilku godzinach otrzymywałam powiadomienie, że ktoś zgłasza post do usunięcia jako niezwiązany z grupą (sprzeczny z regulaminem). Sprawdzałam i okazywało się, że faktycznie – wprawdzie chodzi o jakiś wpis związany z wiarą, ale stricte z ks. Piotrem nie ma nic wspólnego. Jak to możliwe? Przecież nie pamiętam, abym coś takiego akceptowała. Ok, może jednak się pomyliłam, może inny administrator coś zatwierdził. Jednak następnego dnia historia się powtarzała, kolejnego podobnie i jeszcze w następnym, i tu zapaliła mi się pierwsza czerwona lampka kontrolna.
To opis działań, które obecnie stanowią codzienność. Są przypadki, gdy użytkownik dodaje wpis związany z ks. Piotrem, np. grafikę z wizerunkiem księdza i cytatem, a po zaakceptowaniu go przeze mnie, po kilku godzinach post ten jest edytowany (!) i następuje podmienienie grafiki oraz tekstu do niej. Aby nie być gołosłowną od jakiegoś czasu część takich manipulacji dokumentuję.
Jak widać, na pierwszy rzut oka są to bardzo pobożne treści, więc u przeciętnego użytkownika nie stwarzają podejrzeń. Osobiście jednak już prawie w 100% wiem, które grafiki z ks. Piotrem mogą zostać zamienione.
Ci, którzy mają doświadczenie w administrowaniu grupami powiedzą: „Ale chwila, przecież gdy członek grupy edytuje swój wpis, to potem administrator po raz drugi musi zaakceptować ten wpis, tym razem już po jego edycji”. Faktycznie tak jest. Nie pamiętam, czy tak było od początku, ale grupa osób o których jest ten artykuł, jest bardzo sprytna. Wprowadzają nowe rozwiązania. W tej chwili np. numer z edycją swojego wpisu nie przejdzie, ale można – uwaga – udostępnić post innej osoby (profilu) albo z innej strony. Wtedy on przejdzie przez moderację (bo będzie związany z ks. Piotrem), a następnie na tej stronie można edytować pierwotny post z księdzem i wstawić w to miejsce dowolną treść, która wyświetli się w grupie. Pomysłowe, prawda? To może nastąpić po kilku minutach, ale i po kilku/kilkunastu godzinach – w tym czasie na naszej grupie wpis uzyska setki polubień i wiele komentarzy.
Ktoś może powiedzieć: ok, faktycznie dziwne, ale czy jest o co robić zamieszanie?
Po pierwsze, pojawiają się informację, że jest to sposób działania sekty. A dokładniej chińskiej sekty, która w taki sposób przyciąga nowych członków. Podobno też taki proceder jest zauważany w innych grupach na Facebooku o charakterze katolickim. Nie wiem, czy to prawda, nie zajmuję się tymi tematami na co dzień. Równie dobrze mogą to być żarty. Jakby nie było, obie wersje są równie niepokojące. Jeśli są to żarty, to jednak bardzo nie na miejscu, ich skala stała się zbyt duża, a granica przekroczona, aby je przemilczeć. Chyba każdy przyzna, że takie oszukiwanie, manipulowanie zdjęciami z ks. Piotrem jest oburzające. Już nie mówiąc o tym, że pojawiły się zdjęcia grobu księdza. One w ogóle nie przeszły przez moderację. Dlaczego? Bo jednym z nich np. było… moje zdjęcie wykonane kilka godzin wcześniej na Powązkach i dodane przeze mnie na grupę! W kolejnych dniach ktoś znowu próbował je dodać, z innego konta, i to z opisem, który ja dodałam.
Ostatni z prezentowanych przykładów jest moim ulubionym. Widać na nim już zedytowany wpis, grafika niezwiązana z naszą grupą (bardzo charakterystyczna), ale niestety pierwotny komentarz autora do wpisu, czyli „Ks. Piotr ❤️” pozostał.
Uspokajam, że większość takich materiałów w ogóle nie przechodzi ponieważ już je rozpoznaje i odrzucam, a daną osobę blokuję. Przez to sito przechodzą jedynie pojedyncze przypadki, które w momencie zauważenia tego procederu, są natychmiast usuwane.
Artykuł ten jest – jak na początku zaznaczyłam – ku przestrodze, aby uważać co lajkujemy i komentujemy w mediach społecznościowych. Wszystkich czytających proszę o przekazanie informacji dalej, a ze względu na skalę problemu oraz wykorzystywanie do tego ks. Piotra, mam prośbę o zainteresowanie się temat i nagłośnienie go przez media katolickie. Za pomoc wszystkim bardzo dziękuję!