Konrad Cop – trener młodzieżowej kadry reprezentacji Polski w piłce siatkowej. Tym razem o męskości, o tym czy nauka Kościoła kierowana do mężczyzn nie jest za trudna oraz jaką konferencję ks. Piotra poleciłby mężczyznom. Zapraszamy do przeczytania drugiej części naszej rozmowy.
Nawet osobom, które są wierzące brakowało takiego głosu Kościoła mówiącego w sposób ludzki do młodzieży, a ks. Piotr miał naprawdę duży dar.
Pamiętam jak ksiądz Pawlukiewicz miał spotkanie promujące jego książkę „Katechizm poręczny”. Powiedziałem wtedy do niego, że ,,często z nim biegam” […].
Mężczyźni nie mogli znaleźć sobie miejsca w Kościele i wydaje mi się, że obecnie jest wysyp dobrze pojętej męskiej duchowości.
Dzięki programowi „Akademii Przywództwa” w czasie pandemii stworzyłem podobny program dla swojej drużyny siatkarskiej, który nazwaliśmy „Kompanią braci”. […] Przyczyniło się m. in. do zdobycia Mistrzostwa Polski.
Z młodzieżą trzeba rozmawiać – tu zdecydowanie nie można jej traktować z góry, dając jedynie książki.
Sam mówił o sobie, o sytuacjach, że bał się gitowców, którzy go zaatakują…
To ja na ambonie słyszałem gościa, który z przyłbicą otwartą wychodził, walczył, mówił, jak ma wyglądać facet z krwi i kości – biblijny – a tutaj widzimy, że on sam wcale taki nie był. I to było fajne.
Ewa Wiśniewska: Ks. Piotr według Ciebie dobrze docierał do mężczyzn? Skutecznie?
Konrad Cop: Jak widać (śmiech).
Był przekonujący.
Bardzo. Naprawdę to nie było tak, że na jego Msze tradycyjnie chodziły głównie kobiety. Sądzę, że to było pół na pół, a ludzi było naprawdę dużo. W św. Annie ja miałem taki sposób, że jak już kościół był zapchany, to szedłem z tyłu od strony zakrystii i tam jeszcze można było posłuchać – był głośniczek. Ale jak najbardziej – do facetów fajnie gadał na tematy męskie. Nawet jego płyty „Seks – poezja czy rzemiosło” – rozchodziły się tłumnie. Gdzieś tam były przecież przegrywane na kasetach, bo w ten sposób żaden z księży nie mówił o rzeczach ważnych dla młodzieży. Nawet osobom, które są wierzące brakowało takiego głosu Kościoła mówiącego w sposób ludzki do młodzieży, a ks. Piotr miał naprawdę duży dar.
A jak wygląda rozwój młodych mężczyzn obecnie? Gdyby teraz wybuchła wojna, miałby kto walczyć za ojczyznę, za rodziny?
Mówimy w kontekście świata czy Polski? (śmiech)
Polski.
Tak. My Polacy mamy taką niesamowitą zdolność, że umiemy się solidaryzować w momentach kryzysowych. To nasza historia widziała już nie raz. Jak jest dobrze, to my się lejemy sami ze sobą, ale jak jest kryzys, to my potrafimy się solidaryzować. Sądzę, że by to źle nie wyglądało, mimo że boimy się, że dzisiaj mamy bardziej zniewieściałych facetów, kobiety silniejsze, ale koniec końców te jednostki na pewno by się pojawiły, Tak jak gdzieś kiedyś czytałem na ten temat, że w danym czasie, kiedy jest potrzeba silnego duchowego przywódcy, to zawsze go Pan Bóg postawi. Mimo że ks. Pawlukiewicza nie było na Facebooku, nie był „internetowy”, to on przetrwa. Jego nauczanie jest na YouTubie i na pewno, kto będzie chciał, to będzie mógł go wysłuchać. Pamiętam jak ksiądz Pawlukiewicz miał spotkanie promujące jego książkę „Katechizm poręczny”. Powiedziałem wtedy do niego, że ,,często z nim biegam”, bo jedna pani powiedziała, że ona z nim śpi – puszcza sobie jego filmiki na YouTubie przed snem – no to ja z księdzem biegam. I on się zaczął wtedy śmiać. ,,Zakładam słuchaweczki” – mówię – “…idę uprawiać jogging. Robię pozytywne dwa w jednym”. W czasie biegania konferencje mi w uszach krążyły.
Szustak jest obecnie potrzebny. Nieraz my może też walczymy ze sobą – o. Kramer, o. Szustak, ks. Chmielewski – często wyłapujemy słowa z kontekstu. Wiadomo, księża też mogą się mylić i na pewno o pychę łatwo, jak ma się miliony wyświetleń i gdzieś tam można zboczyć, ale wtedy trzeba pozytywnie zawsze upomnieć. Ja sądzę, że robią naprawdę dobrą robotę – każdy z nich – a szczególnie dla młodych, którzy są poszukujący. Uważam, że młodzi nie zboczą – lepsze jest na pewno to, niż gdyby w ogóle duchowo nie pracowali.
Czy coś się zmieniło w Kościele, jeśli chodzi o mężczyzn? Jest faktycznie lepiej?
Czasy są troszeczkę inne pod tym względem. Kiedyś był większy ideał mężczyzny jako przywódcy domu. Dzisiaj to zostało lekko zrównane. Kryzys męskości na pewno od czasów milenijnych aż do teraźniejszych zaczął być dosyć mocno widoczny. Mężczyźni nie mogli znaleźć sobie miejsca w Kościele i wydaje mi się, że obecnie jest wysyp dobrze pojętej męskiej duchowości. Są Wojownicy Maryi, jest Droga Odważnych, gdzie jest potrzeba wychowywania oraz kształcenia mężczyzn jako przywódców domu, i liderów w swoim życiu jako duchowych przywódców. To zostało zaniedbane – coś, co kiedyś przechodziło pokoleniowo, to dzisiaj tego brakuje, ale ten kierunek jest bardzo widoczny.
Ks. Piotr mówił, że dobrym sposobem na rozwijanie męskości jest przebywanie z mężczyznami. Gdzie w Kościele można rozwijać tę męskość? Co mógłbyś zaproponować, polecić?
Ja z autopsji mogę powiedzieć o wspomnianej już Drodze Odważnych, gdyż sam tam jestem już dobrych kilka lat. Kiedyś wspólnota nazywała się Przymierzem Wojowników, później nastąpiło przekształcenie w Drogę Odważnych. Ładnie się to nazywało: “Przymierze Wojowników”. Brzmi dosyć militarnie, ale to był program duchowo-rozwojowy, który nadal trwa. Faceci uczą się tu roli ucznia w stosunku do Pana Boga, posłuszeństwa zasadom, wartościom. Formujemy się we wspólnocie, mamy swoich braci, uczymy się relacji, kontaktu z nimi, co nas później – budowanie takiej przyjaźni – ma prowadzić również do małżeństwa. I także roli mistrz-uczeń, gdzie ja będę dla kogoś młodego w jakiś sposób przewodnikiem, jakimś drogowskazem. To jest taka relacja odpowiedzialności. Dodatkowo dzięki Drodze Odważnych zacząłem studiować Pismo Święte. Wcześniej poprzez sigla, a teraz konkretnie poprzez czytanie z danego dnia. Czasami brakuje mi wierności, ale staram się raczej być w tym regularny. Dzielimy się w wspólnocie także komentarzami.
Widzę duże plusy w sobie. Raz, że rozwój duchowy, ale i mój rozwój osobowy na pewno poszedł do przodu. Dwa, dzięki programowi „Akademii Przywództwa” w czasie pandemii stworzyłem podobny program dla swojej drużyny siatkarskiej, który nazwaliśmy „Kompanią braci”. Zamiast socjusza mieliśmy „kompana na drodze”. Rozwijaliśmy relacje, braterstwo i rozwijaliśmy się mentalnie. Przyczyniło się m. in. do zdobycia Mistrzostwa Polski. We wspólnocie i naszych działaniach nie zawsze jestem sumienny. To nie jest tak, że jestem idealny – stuprocentowy w tym, co robię – ale widzę, że mimo swoich słabości trzeba być wiernym, trwać, nie zrażać się sobą. A z tego jak Pan Bóg będzie chciał, to zawsze wyprowadzi jakieś dobro.
Czy ta nauka o męskości nie jest za trudna? O czystości, o nie proszeniu o seks, o zakazie antykoncepcji, byciu ochroniarzem żony?
Ona była zawsze taka sama. Naprawdę się nie zmieniła. Może jest inaczej studiowana – bardziej zgłębiana – ale nikt nie mówi, że wiara ma być prosta. Tutaj musimy być w jakiś sposób radykalni, wiedząc, że jest to dobre. Jeżeli my mamy żyć w ascezie tylko po to, aby cały czas siłować się ze sobą, bo to jest dobre, to jest to trudne. Gdzieś ta nauka posłuszeństwa jest ważna w wychowaniu, ponieważ dzisiaj świat mówi tylko o wolności, a trzeba być posłusznym ideałom, wartościom i trzeba tak samo ufać, że Pan Bóg wie lepiej – jeżeli mam być szczęśliwy. to jest to potrzebne. Tylko trzeba to tłumaczyć nie w sposób mocno naukowy, Katechizmem, tylko w sposób ludzki. To nie jest tak, że młodzież jest trudna. Młodzież ma też ideały i ona chce, żeby się z nią rozmawiało, nieraz i na trudne tematy. Ks. Piotr to umiał. Takich księży nam na pewno potrzeba. Nawet nie księży, ale ludzi świeckich, którzy w mądry sposób, świadectwem swojego życia mogą pokazać, że wartości Kościoła, życie Ewangelią, to nie jest zaścianek. Można żyć fajnie – żyć pasją – i można wierzyć. To jest bardzo potrzebne dzisiaj. Ale z młodzieżą trzeba rozmawiać – tu zdecydowanie nie można jej traktować z góry, dając jedynie książki. Nawet teraz, gdy młodzi wychodzili na te ulice, część z nich chciała poimprezować, pokrzyczeć. Ktoś powiedział, że ,,walczymy o kobiety”, no to jak ,,walczymy o kobiety”, to ,,walczymy o kobiety!”. Tam nie chodziło naprawdę o aborcję. Potem czytam, że młodzież jest zła, zdemoralizowana. To nie jest tak. Jakby ktoś sensownie z tymi młodymi ludźmi pogadał, to gwarantuję, że byłby mały odsetek tych takich „oszołomów”.
Masz jakąś ulubioną konferencję ks. Piotra?
Te, które pamiętam, to „Katolik BMW”, komentarze do Ewangelii, również konferencje Soli Deo. A dla mężczyzn – „Mężczyzna wojownikiem”.
A wolisz słuchać czy czytać ks. Piotra?
Słuchać, zdecydowanie.
Widzę jednak, że masz biografię „Z braku rodzi się lepsze… Wywiad strumyk”. Co sądzisz po jej lekturze?
Pokazuje inną twarz księdza, zdecydowanie nie znaną przeze mnie. Osobę wrażliwą, taką troszkę melancholijną. Jak ksiądz przypominał sobie wiersze albo tekst piosenki, to gdzieś odpływał. Sam mówił o sobie, o sytuacjach, że bał się gitowców, którzy go zaatakują…
To ja na ambonie słyszałem gościa, który z przyłbicą otwartą wychodził, walczył, mówił, jak ma wyglądać facet z krwi i kości – biblijny – a tutaj widzimy, że on sam wcale taki nie był. I to było fajne. Tytuł książki „Z braku rodzi się lepsze” pokazuje, że to jest łaska Boga, że będę się chlubił z moich słabości, gdzie ,,moc w słabości się doskonali”. To jest super na pewno. Na początku brakowało mi tego księdza, którego znałem sprzed lat, ale później zaczęło to kiełkować, że to też jest dobre. Zobaczyłem, że to był normalny facet, który miał swoje problemy oraz lęki. Sam mówił, że znał dużo wybitniejszych, bardziej wykształconych księży, którzy mówili piękne kazania, a to on tę łaskę miał taką, że przyciągał, magnetyzował młodzież.
Spotykamy się tuż przed sylwestrem. Nie może być więc bardziej aktualne pytanie niż o to, co życzyć Ci w nowym roku. Mistrzostwa Europy z kadrą?
Byłoby pięknie, ale najważniejsze jest to, żeby każdy z zawodników zrobił postęp. Czy my jako drużyna przypłacimy to medalem? Na pewno o tym marzymy, ale już się nauczyłem, że najlepiej robi się medale, nie mówiąc o medalu złotym – o tym z najcenniejszego kruszcu – tylko zwracając uwagę na tę drogę, która prowadzi do celu.
A medal przy okazji się pojawi.
A medal się pojawi. Jeżeli robota będzie sumienna, jeżeli relacje będą na dobrym poziomie, to powinno się zazwyczaj dobrze skończyć.
Powodzenia w takim razie.
Dzięki śliczne.
Rozmawiała Ewa Wiśniewska
Fot. Adrian Sawko/PZPS
Przeczytaj także pierwszą część wywiadu z trenerem Konradem Copem:
„Autorytet, który prowadził na szczebelkach dorosłości”. Konrad Cop, trener młodzieżowej kadry reprezentacji Polski w piłce siatkowej o ks. Piotrze Pawlukiewiczu
Trener reprezentacji Polski U-17, trener Mistrzów Polski Juniorów, w przeszłości trener AZS-u Politechniki Warszawskiej, menedżer sportu. Co łączy takiego człowieka z ks. Piotrem? Czy 21 …