IV NIEDZIELA ZWYKŁA
Rok A
- I czytanie: So 2,3;3,12-13
- Psalm: Ps 146,6-10
- II czytanie: 1 Kor 1,26-31
- Aklamacja: Mt 5,12a
- Ewangelia: Mt 5,1-12a
Proszę Państwa, nieraz się słyszy: „A teraz głos zabierze katolik” – jemu się wszystko nie spodoba, wypowie się o zagrożeniu ogólnoświatowym, jakie nam towarzyszy itd. No mamy takie […] skłonności do biadolenia i narzekania. Że nam tak źle, że to jest niedobrze.
Nie o to Jezusowi chodziło, bo ten sam Jezus, który mówił: „Błogosławieni ubodzy w duchu, którzy płaczą, cisi, cierpią prześladowania, błogosławieni jesteście, gdy wam urągają i prześladują was” – ten sam Jezus potrafił rozradować się w Duchu Świętym.
UWAGA! Kazanie w wersji YouTube ma poprawioną jakość (tyle, ile można było). Przygotowanie nagrania i jego poprawa możliwe były dzięki środkom z Patronite. Dziękujemy wszystkim, którzy nas wspierają! Prosimy też o więcej, aby można było przygotować kolejne materiały (https://patronite.pl/DopokiWalczysz)
WSTĘP
Stare przysłowie mówi, że kropla drąży skałę nie swoją mocą uderzenia, ale częstotliwością kapania i powtarzania tego malutkiego uderzenia. Przychodzimy do kościoła, w życiu trudno nam policzyć: kilkaset Mszy za nami, tysiące Mszy za nami, i przychodzimy, żeby znowu usłyszeć te same słowa: “to jest Ciało Moje, za was wydane”, jesteś dla mnie ważny, oddałem za ciebie życie. – My to znamy doskonale i tak łatwo się w czasie Przeistoczenia rozproszyć, zacząć myśleć o czymś innym. I może żałujemy, że w Kościele nie ma nieraz Msza św. siły wodospadu, tylko takie kropelki słów. Ale kropla drąży skałę i wierzymy, że chodząc na Mszę św. słuchając słów Bożych w końcu nasze serce pęknie i odkryjemy w nim Boże życie.
EWANGELIA
Pan z wami
Słowa Ewangelii według Świętego Mateusza
Jezus, widząc tłumy, wyszedł na górę. A gdy usiadł, przystąpili do Niego Jego uczniowie. Wtedy otworzył swoje usta i nauczał ich tymi słowami:
«Błogosławieni ubodzy w duchu, albowiem do nich należy królestwo niebieskie.
Błogosławieni, którzy płaczą`, albowiem oni będą pocieszeni.
Błogosławieni cisi, albowiem oni na własność posiądą ziemię.
Błogosławieni, którzy łakną i pragną sprawiedliwości, albowiem oni będą nasyceni.
Błogosławieni miłosierni, albowiem oni miłosierdzia dostąpią.
Błogosławieni czystego serca, albowiem oni Boga oglądać będą.
Błogosławieni, którzy wprowadzają pokój, albowiem oni będą nazwani synami Bożymi.
Błogosławieni, którzy cierpią prześladowanie dla sprawiedliwości, albowiem do nich należy królestwo niebieskie.
Błogosławieni jesteście, gdy ludzie wam urągają i prześladują was i gdy mówią kłamliwie wszystko złe na was z mego powodu. Cieszcie się i radujcie, albowiem wielka jest wasza nagroda w niebie».
Oto Słowo Pańskie.
KAZANIE
Często wam, Kochani, powtarzam, że nie można jakiegoś fragmentu Ewangelii analizować w świetle tylko jego samego, ale trzeba go skonfrontować z całą Biblią, z tekstami paralelnymi i szczególnie to mocno chcę podkreślić dzisiaj, bo złe, błędne odczytanie tekstu Bożych Ośmiu błogosławieństw może się zakończyć piramidalnym nieporozumieniem, jeśli chodzi o zrozumienie w ogóle chrześcijaństwa. A my ten tekst pamiętamy, on jest bardzo znany. Przede wszystkim treść jest taka szokująca, że Pan Jezus mówi: błogosławieni ci, którzy płaczą, cisi, błogosławieni prześladowani. – To jest taki kontrast z mentalnością świata, poza tym sama forma ujęcia, że jest to ujęcie w takim szeregu: błogosławieni, błogosławieni, błogosławieni. Taki tekst łatwiej zapamiętać: nie będziesz kradł, nie będziesz zabijał. – Te wszystkie teksty usystematyzowane łatwiej nam wchodzą do głowy, jest to taki tekst programowy. Pan Jezus wygłosił tutaj jakąś taką mowę programową dla swojej misji i wszyscy chrześcijanie znamy Osiem błogosławieństw. Może nie dosłownie, na pamięć, ale wiemy, jakie jest ich przesłanie, jaka jest ich treść. I, powtarzam, bardzo łatwo tak pochopnie, odruchowo jakoś źle je zrozumieć, bo może się wydawać, że Pan Bóg głosi tu pochwałę smutku, pogardy, jakiegoś odrzucenia, jakiegoś takiego wycofania się: siedź w kącie, bądź smutny, płacz, chlipaj sobie i jesteś wtedy dobrym chrześcijaninem. I przeżyj tak 80 lat a w nagrodę pójdziesz do nieba. – No zlitujcie się, ale to przerażająca wizja chrześcijaństwa. Co to znaczy? A jeszcze tym bardziej, Kochani, jestem przekonany, że zdecydowana większość z nas obecnych w kościele, może nawet wszyscy; to, że tu jesteśmy to oznacza, może nie w stu procentach (jest nas tu sporo), że my przyszliśmy tu, dlatego, że mamy powody do chlipiania i do smutku. Wątpię, żeby tu był człowiek (może jedna, dwie osoby), któremu się świetnie wiodło, miał wspaniałą rodzinę, ojca kochającego, matkę kochającą, bogaty, zdrowy, zadowolony z życia. I przeczytał teologiczną książkę i powiedział: O, muszę zacząć chodzić do kościoła. – Nie, Kochani, raczej nas tu przygnały (ja tu niektórych z was znam osobiście i siebie znam), przygnała nas tu bida, smutki, to, że sobie nie dajemy rady, to, że jesteśmy często przerażeni, to nas tu przygnało. I nie gniewajcie się, że tak mówię, bo mówię to też i o sobie, ale nawet dzisiaj napisane było w Liście do Koryntian, św. Paweł pisze: Niewielu tam mędrców według oceny ludzkiej, niewielu możnych, niewielu szlachetnie urodzonych. – Bóg wybrał właśnie to, co głupie, Bóg wybrał to, co niemocne. My tu, dlatego jesteśmy, w tym Kościele, bo mamy niemoc, bo tam coś się w naszym dzieciństwie stało, bo nie dajemy sobie rady z nerwami, bo nie dajemy sobie rady z samotnością, z grzechem, z pustką. I dlatego tu przyszliśmy. I, powtarzam, jeśli ktoś z was przyszedł taki, z tego swojego, przepraszam, zdołowanego życia i usłyszy błogosławieństwa, to powie: O, o, o właśnie o tego mi trzeba było, co ksiądz czyta. Żeby się smucić, żeby być takim odrzuconym, biednym. – Tu spotykam: Witaj, źle ci się powodzi. – Witaj bracie, a tobie się też źle powodzi. – No bardzo cię lubię, serdecznie.
Proszę Państwa, tak mi się bardzo podobało jak jeden z księży bardzo wysoko postawionych w hierarchii kościelnej w Kurii kiedyś przyszedł i mówi do mnie tak: Wiesz, byłem na zebraniu w Ratuszu, tutaj w mieście, poświęconym wizycie Ojca Świętego w Warszawie. – Ja mówię: No i o czym to zebranie było? – mówię – Proszę księdza (tu wymieniam wszystkie tytuły oczywiście). – Wiesz, w zasadzie to nie wiem, o czym to zebranie było, bo przyszedłem na sam koniec, ale jak przystało na księdza katolickiego, ze wszystkim się nie zgadzałem i wszystko oprotestowałem. – Jak przystało na katolika.
Proszę Państwa, nieraz się słyszy: A teraz głos zabierze katolik, to jemu się wszystko nie spodoba, wypowie się o zagrożeniu ogólnoświatowym, jakie nam towarzyszy itd. – No mamy ten taki, przepraszam, o co mi chodzi, w tym dłuższym może już wstępie, o to: skłonności do biadolenia i narzekania. Że nam tak źle, że to jest niedobrze. – Nie o to Jezusowi chodziło, bo ten sam Jezus, który mówił Błogosławieni ubodzy w duchu, którzy płaczą, cisi, cierpią prześladowania, błogosławieni jesteście, gdy wam urągają i prześladują was. – Ten sam Jezus potrafił rozradować się w Duchu Świętym. Boże, sobie tak dzisiaj szedłem do kościoła i myślałem: Rozradować się w Duchu Świętym, czyli rozradować się w szczęściu Pana Boga. – My nieraz patrzymy na Nowożeńców przed kościołem, my nieraz patrzymy na kogoś, kto ma śliczne dzieci, my nieraz patrzymy na kogoś, kto tam wygrał milion w totka i mówimy: Ach, jemu to musi być dobrze, nawet się nie wczuję w jego sytuację. – A ja sobie pomyślałem: Boże, być szczęśliwym jak Bóg, rozradować się w Duchu Świętym. – Ten sam Jezus, który mówił Błogosławieństwa, mówił do Apostołów: Dałem wam władzę nad duchami nieczystymi, nad szatanami, nad demonami. – Nie powiedział: Apostołowie, znajdźcie sobie jakąś “kumórkę”, zamknijcie się, podeprzyjcie to kołkiem i siedźta tam cicho. Nie wychylajta nosa, bo to jeszcze ktoś… – Nie! Dałem wam władzę, idźcie i głoście Ewangelię, wyrzucajcie demony z ludzi. – Czyli Jezus nie głosi jakiegoś takiego zamknięcia się, wycofania. Ukręcił bicz, pamiętamy, i wszedł z tym biczem odważnie i mężnie do świątyni, do ich przedsionków: Groby pobielane jesteście. – Wywoływał awantury no i w końcu, przepraszam za słowo, doigrał się, bo Go pojmali, ubiczowali okrutnie i przybili do krzyża. Rozkazywał surowo, surowo rozkazywał duchom nieczystym. Także przywołuję te teksty pokazujące moc, radość, pewność siebie Chrystusa, że On nie głosił religii wycofania się. My katolicy niestety i chrześcijanie… Ktoś mi ostatnio opowiadał, był w kinie na jakimś filmie, w zeszłym tygodniu. No takie kino było średnio zapełnione na filmie i dwie jakieś dziewuszki przyszły sobie do kina i im się kino z kawiarnią pomyliło. Przez dwie godziny gadały, po prostu głośnym głosem opowiadały sobie. I wszyscy w kinie w sposób oburzający patrzyli się w tamtym kierunku, ale nikt się nie ruszył. To, co Państwu kiedyś mówiłem, jak mi pewna psychicznie chora kobieta chciała Hostię zabrać w czasie Mszy św. Ludzie siedzieli: Co ksiądz zrobi ciekawe. – A ja jak Batman w tym ornacie walczyłem, ale nikt się nie ruszył, nikt się nie ruszył. – Bo to trzeba delikatnie, bo to tak Jezus uczył miłości: nadstaw drugi policzek. Kiedy nadstaw drugi policzek to nadstaw, a kiedy przywal to przywal (proszę wyłączyć magnetofony w tym momencie).
Co to znaczy, że mamy być ubogimi w duchu? To znaczy nie wierzyć w swoją siłę, tylko przyjąć siłę Ducha Świętego. Jesteś ubogi w duchu to znaczy w twoim duchu. Nasz duch ludzki jest słaby, nasz duch się załamuje, nasz duch się wycofuje, ale my przyjmujemy Ducha Świętego, my przyjmujemy Ducha Chrystusa.
Nie jeździj prawda, jak kiedyś były te motorowery, że to i motor i pedały, prawda, ale wariat by był ten, kto by wsiadł i zaczął pedałować tym. Pedał był tylko do uruchomienia silnika, potem jedź na silniku. Nasz duch to są takie pedały a silnik to jest Jezus Chrystus. Więc Jezus mówi: Błogosławieni jesteście wy, którzy nie jeździcie motorowerem na pedałach, bo się umęczycie, utrudzicie się. Tam jest silnik, chrześcijanin ma silnik, którym jest Duch Święty – mocny nieprawdopodobny, szalony, niepokonany.
Błogosławieni, którzy płaczą. Tak, którzy są wrażliwi. Słabi ludzi nie płaczą. Papież się nie bał płakać, Jezus się nie bał płakać. Ale przychodzą ludzie, nieraz właśnie, o którym Państwu opowiadałem, do księdza i widzę pół godziny już kobita czy chłopak walczy, żeby się nie rozpłakać. – Nie bój się! Trzeba być mężnym, żeby płakać. Łzy są dobre.
Oczywiście, kiedy ktoś jest w rozstroju nerwowym, kiedy go te łzy już topią, on się topi w swoich łzach już, potąd mu podchodzą, no to nie, to trzeba powiedzieć: Opanuj trochę swoje te łzy. – Ale łzy świadczą, że mamy piękne wnętrze. Błogosławieni, którzy płaczą, bo mają życie w sobie. Wilgoć jest zawsze oznaką życia.
Błogosławieni cisi. Cisi, którzy nie robią dużo szumu. Ja Państwu mówiłem, jeśli ktoś umie bić, nie idzie wiatrakiem na drugiego, tylko przymierzy i raz uderzy i jest dobrze, bo on się umie bić. Ktoś, kto ma rację i moc w słowach powie ci raz. Ktoś, kto nie ma racji będzie ci sto razy powtarzał. Dlatego w naszych plotkach jest tak: Ale ta Gośka to podła. – No mówię ci, że podła. – No właśnie ja ci też powiedziałam, że podła. – Ale strasznie jest podła. – Nie, ja uważam, że ona jest podła do kwadratu.
I tak mielimy to w kółko, mielimy, bo nie jesteśmy pewni tych słów i wiemy, że to jest nie do końca prawda, że my, ją obmawiając, tą nieszczęsną Gośkę, też jesteśmy podli.
Błogosławieni cisi, błogosławieni, którzy mówią raz. Jezus mówił raz. Ewangelia to jest chudziutka książeczka i wszystko napisane. Nie ma tak, że jeszcze p.s. nawróćcie się, jeszcze jest suplement: ale nawróćcie się, dodatek jeszcze: nawróćcie się. – Jezus powiedział: Nawróćcie się, bo inaczej zginiecie. – Koniec kropka, jedno zdanie. Dlatego żona mężowi, mama dziecku, tysiące razy, nieraz trzeba powtarzać, to my też powtarzamy, ale słowo, jeśli ma moc nie robi się tak zwanego “dymu”. Ile razy ktoś tam coś opowiadał w jakiejś parafii coś się dzieje, ktoś komentował: „dd”. Co to jest dd? Dym duszpasterski, dym duszpasterski. I może być dym duszpasterski, dym miłości może być, prawda. Dużo zamieszania… Błogosławieni cisi.
Błogosławieni, którzy cierpią prześladowania. Tylko, proszę Państwa, tu jest napisane wyraźnie w Piśmie św., bo nieraz mówimy: O właśnie ja tak cierpię prześladowania, to Chrystus mnie błogosławi. – Tylko, że Jezus mówi: Błogosławieni jesteście, gdy ludzie wam urągają i prześladują, mówią kłamliwe wszystko złe na was z Mego powodu. –
Wiesz jak jesteś nieszczęśliwy z własnej głupoty, to ci Chrystus w tym nie błogosławi. Ludzie są z różnych powodów nieszczęśliwi. Tu jest napisane, jeśli jesteś nieszczęśliwy, Jezus mówi, z mojego powodu, że cię prześladują, to ja ci błogosławię i Bóg ci błogosławi. Ale jak żeś wszedł w romans z diabłem i teraz jesteś nieszczęśliwy, to nie mów: O jaki jestem nieszczęśliwy, rozpiłem się, jaki jestem nieszczęśliwy, męczennik alkoholu. Związałem się w głupi romans, narozrabiałem, mąż mojej kochanki mnie gania po całej Warszawie, jaki jestem prześladowany teraz.
Nie każde cierpienie i prześladowanie to jest cierpienie takie chrześcijańskie, ale jeśli stanąłeś w obronie Chrystusa, prawdy, chrześcijaństwa, Kościoła i dostajesz po głowie; jeśli chciałeś być uczciwy i prawy i dostajesz po głowie, to jesteś błogosławiony i w tym nieszczęściu jest szczęście. Kochani, także trzeba to dobrze odczytać, bo idąc tropem naszych rozważań ostatnich tygodni to dotyczy i kobiet. Kobieta, niewiasta chrześcijańska też musi być mężna. Maryja była bardzo mężna, Weronika była bardzo mężna. Dając Jezusowi chustę, ryzykowała tym, że może stracić życie za taką chęć pomocy skazańcowi z Golgoty. My wracamy do tych tematów, że Pan Bóg nie jest grzeczną bozią w wydaniu dla dzieci. Pismo św. mówi, jeszcze raz to przytoczę: Księga Wyjścia, piętnasty rozdział: Pan jest wojownikiem, wojownikiem. – My ciągle jakieś mamy odruchy, żeby w Kościele szukać świętego spokoju, cichości. Te nasze właśnie kolędy o tych wszystkich becikach, sereczkach, wróbeleczkach, pióreczkach. Piękne, ale żeby nam nie skrzywiły spojrzenia na to, że Księga Izajasza mówi: Jako bohater posuwa się Pan i jak wojownik pobudza waleczność, rzuca hasło, wydaje okrzyk wojenny, góruje męstwem nad nieprzyjaciółmi – to jest opis naszego Boga. – Albowiem Pan jest przy mnie jak potężny mocarz, Pan jest przy mnie jak potężny mocarz. – Księga Psalmów, 24 Psalm: Pan dzielny i potężny, Pan potężny w boju. Samson, jak pamiętacie staje się strasznym wojownikiem, gdy wstępuje w niego Duch Pana. Zresztą to jest taki tekst, który jak refren powtarza się w Biblii. Kiedy opanował Duch Pana Samsona, zabił oślą szczęką tysiąc Filistynów. Otniel (to taki mąż z czasów Księgi Sędziów): był na nim Duch Pana i Otniel ruszył na wojnę. Gedeon: Duch opanował Gedeona i Gedeon wyruszył na wojnę. Ducha Pana był z Jefte i Jefte wyruszył na wojnę. Duch Pański opanował Dawida i Dawid wyruszył na wojnę.
Duch Boga, jak opanuje mężczyznę, mężczyzna wyrusza na wojnę, niekoniecznie z mieczem, z karabinem, bo panowie zostali stworzeni by stoczyć bitwę po stronie Pana. I fatalnie tej bitwy nie toczą.
Ja sobie pomyślałem tak, gdyby niejednego człowieka zakochanego, w dniu ślubu zapytać: Co byś zrobił gdyby jakiś mężczyzna otumanił twoją żonę i po prostu ją uwiódł i zaczął z nią sypiać? Ty byś sypiał sam a twoja żona, ta, którą wczoraj całowałeś po rękach, ta, do której mówisz “kwiatuszku” i “gołąbeczko”, twoja najukochańsza żona zaczęła sypiać z jakimś typem, który ją uwiódł. – Każdy mężczyzna w dniu ślubu powiedziałby: Rozszarpałbym, rozszarpał, zjadł, strawił, wydalił. – Mija trzy lata, dzieje się to, co dzieje. Żona opuszcza męża idzie sypiać z jakimś głupkiem, mąż mówi: Bardzo dobrze, że sobie poszła, niech sobie tam flirtują, niech sobie baraszkują, oszukała mnie. – Ty tchórzu, ty cwaniaku, ideologię dorabiasz. Albo gdyby w dniu urodzenia się syna, kiedy ojciec lewituje pod sufitem z radości, powiedzieli: Słuchaj, co byś zrobił gdyby jakiś obcy mężczyzna zabrał ci twoje dziecko? – Nie no, no zabiłbym, w powietrze bym wysadził, raziłbym atomem i w ogóle wszystkim, co złe. – Mija parę lat, jest rozwód, tatuś dostaje widzenie raz na miesiąc, a synek jego bawi się z obcym panem, do którego mówi „wujku”. I co robią mężczyźni? – Proszę księdza i co ja mogę zrobić, co ja mogę zrobić? – Ja mówię: Bić się, przez okno wchodzić po rynnie. Które to piętro? Niech cię wsadzą do więzienia. – Czy słyszeliście Państwo, że jakiegoś mężczyznę wsadzili do więzienia za to, że złamał przepisy sądu i za często spotykał się ze swoim synem? Boże, ja bym poszedł do więzienia z paczką dla niego, żeby mu gratulacje złożyć. Ale poddajemy się. Ktoś ci zabiera przyjaciela, o głupstwo. Miałeś przyjaciela, posprzeczaliście się o głupstwo, nie oddał ci płytki, za dużo coś powiedział o twojej koleżance, o tobie. Trach. Głupia kłótnia, miałeś kumpla, miałeś przyjaciela od lat, nie masz przyjaciela. No walcz o niego, no walcz. Pokorą, trzeba iść, może przeprosić, może komuś trzeba dać w zęby, kto was próbował skłócić. Dorabiamy szybko ideologię do naszego tchórzostwa i nie walczymy.
Jest taki film “Człowiek w ringu”, o pewnym bokserze, który zaczyna przegrywać walki, po prostu traci formę. I następuje kryzys gospodarczy, jego rodzina zaczyna głodować i on, dlatego, żeby zdobyć pieniądze wraca na ring, no i staje się szalony po prostu – rozkłada wszystkich. Jakiś dziennikarz go pyta po jednej walce: Skąd w panu ta siła, skąd w panu ta moc, że pan jest w tej chwili już wiekowym mężczyzną a takim jest pan bokserem? O co pan walczy? – On mówi: O mleko dla dzieci. – Stał się nieokiełznanym wojownikiem w ringu, bo chodziło o jego dzieci. Pamiętajcie, co mówi Pismo św., co mówi Jezus. W jednej z przypowieści mówi tak: Żeby ograbić mocarza pierw trzeba go związać. Nie ograbisz domu mocarza, jeśli go nie zwiążesz. Ktoś, jeśli chce cię okraść pierw musi cię związać. Co to znaczy związać? No właśnie przywiązać jedno do drugiego. Jak nas może ktoś przywiązać do krzesła, do fotela, do kaloryfera, spiąć kajdankami z czymś. Uważajmy na to, panowie, czy ktoś mnie nie związał, nie związał. A zaczyna się od związania myśli. Związał ci myśl z czymś, z erotyką z pieniędzmi, z komputerem, z nienawiścią do matki, z nienawiścią do siebie. Już jesteś związany i kiedy ty jesteś związany, przepraszam za słowo potoczne, on cię obrabia w tej chwili. Czy, cała rodzina siedzi nieraz związana: matka związana do seriali, ojciec związany do gazety, syn związany z komputerem, a diabły wynoszą szczęście z tego domu workami. Pierw musi nastąpić związanie i dlatego musi nastąpić bitwa. Kochani, demon się nie wycofa od takiego “a kysz”, “diable sio”, “poszedł”. Nie wycofa się. Z nim trzeba stoczyć bitwę. Pamiętacie tą nieprawdopodobną scenę, kiedy Żydzi wyszli z Egiptu i pod wodzą Mojżesza dotarli do Ziemi Obiecanej i wysłali zwiadowców, bo tam w tej Ziemi Obiecanej byli poganie, trzeba z nimi było stoczyć bitwę, żeby ich wykurzyć. I wysłali zwiadowców. Zwiadowcy wrócili, nawet ułamali gałąź z owocami, żeby pokazać w tej Ziemi Obiecanej, jakie owoce rosną. No i mówią: No i jak, jak w tej Ziemi Obiecanej jest? Jaka to Ziemia Obiecana? – Oni mówią: Piękna, mlekiem i miodem płynąca, owoce zobaczcie. Ale jacy tam straszni ludzie, wielkoludy. Warownie aż do nieba mają mury, nie pokonamy ich. – A jeden z nich tylko Kalet powiedział: Nie słuchajcie ich, pokonamy ich, Bóg będzie walczył z nami, chodźcie, zdobądźmy Ziemię Obiecaną. – Oni: Nie, nie, nie zdobędziemy.
Może ty masz też takich zwiadowców, koleżankę, która ci mówi: Nie dasz rady, słuchaj, nie, nie, nie próbuj na te studia. Wiesz, nie zaczynaj tego projektu jakiegoś w swoim życiu, wiesz, bo tak nie dasz rady. Ja próbowałem i też nie dałem rady, zobacz nikt nie daje rady. – Zobaczcie, kto to są tacy wysłannicy, ci wszyscy, którzy szerzą ten defetyzm: Wszyscy się onanizują, wszyscy w młodym wieku to robią, wszystkie kobiety używają antykoncepcji. Troje dzieci mieć nie wolno, czy ty jesteś głupia? Krysia, co ty robisz, na trzecie dziecko się decydujesz? Nie dasz rady. – Tak mówisz? – No jasne, że mówię, ja dwoje mam i też ledwo ciągnę. – Nie stocz bitwy, nie podejmuj, zgładź swoje dziecko w swoim łonie. – I co Żydzi mówią? – Nie będziemy walczyć. – I Pan Bóg mówi: Nie będziecie walczyć? To z powrotem na pustynię. Czterdzieści lat będziecie chodzić w kółko.
Wiesz, dlaczego może czterdzieści lat chodzisz w kółko? Bo czterdzieści lat temu nie stoczyłeś bitwy, tylko żeś się wycofał. Kto nie stoczył bitwy, łazi w kółko po pustyni. I w kółko to samo. Oni chodzili dookoła jednej góry. Musisz stoczyć bitwę. To będą różne formy: musisz z kimś odbyć rozmowę, musisz się czegoś pozbyć, musisz się do czegoś przyznać. Chryste Panie, jaka to jest bitwa pojechać do kogoś i powiedzieć: Piętnaście lat mam wyrzuty sumienia za to, co ci zrobiłem, czuję się podle. Gadam na ciebie, kogo tylko nie spotkam, to obgaduję, bo muszę z tobą walczyć. – Chcę stoczyć bitwę ze swoim tchórzostwem, chcę stoczyć bitwę ze swoją niewiernością, chcę stoczyć bitwę o prawdę z kłamstwem. Wiecie, jakie to jest trudne, stoczyć bitwę z kłamstwem? Oni nie stoczyli i czterdzieści lat chodzili po pustyni. Na świecie jest wojna, Jezus to mówił. Świat jest księstwem szatana, a my chcemy spokoju z Jezusem i dobrego humoru. Odziedziczyliśmy wierność Adama. Pamiętacie, to, co Eldredge zauważył? Kiedy szatan kusił Ewę i ją skusił, gdzie był Adam w tym momencie? Stał obok i nic nie zrobił, i nic nie zrobił. Ilu ojców, kiedy szatan kusi ich synów, nic nie robi. Ojciec leży w pokoju, domyśla się, co tak synek stuka długo na tym internecie a potem wychodzi jakiś rozpalony do łazienki i się zamyka. Domyśla się, ale: a już, co ja tam będę się wtrącał, a co ja z nim będę tam rozmawiał, ma swoje lata. Ma 16 lat to wie, co robi. – I nie toczą bitwy, a potem romans, a potem to a potem tamto.
Musimy w pewnym momencie stoczyć bitwę a jeśli ją ominiesz to problem i tak powróci. Pamiętam, że jeden pan mi kiedyś opowiadał, że wyraźne miał kłopoty po swoich przeżyciach z dzieciństwa z psychiką i wszyscy mówili: Stary potrzebujesz dobrego psychologa. – Ja do psychologa? A co ja wariat jestem? – Żeby iść do psychologa też trzeba stoczyć bitwę, ze swoją pychą, z nieśmiałością. I nie poszedł do tego psychologa. Nie ominiesz. Za 25 lat musiał już chodzić do psychologa ze swoimi dwoma synami. Nie ominiesz – równowaga w przyrodzie. Jak sobie coś ustawisz, jako walkę, to wygrasz. Pamiętajcie: walka o czystość, walka o modlitwę, walka o chrześcijaństwo, walka o Chrystusa to nie jest tylko kwestia dyscypliny, to jest bitwa. Naprawdę podejmijcie pracę, podejmijmy pracę o czystość, trzeźwość, zgodę, o rodzinę w kategoriach bitwy.
Proszę Państwa wczoraj byłem na Jasnej Górze i zwiedzałem już po raz kolejny Bastion Rocha, tam jest taka patriotyczna wystawa, i leżały szable, ale nie takie podróby z desy, tam po 200 zł. Prawdziwe szable, które mają kilka wieków, postrzępione, poharatane. Tak strasznie żałowałem, że one są w gablocie. Jak ja bym wziął do ręki taką szablę, tak potrzymać trochę. Drogi panie, jak masz zamożnego kumpla, co cię pyta, co ci kupić na prezent to powiedz: kup mi szablę. Jak będziesz miał iść na rozmowę z żoną to weź za rękojeść i potrzymaj. Szabli nie zabieraj, bo się zdenerwujesz i się nieszczęście stanie. Ale mówię całkiem poważnie. Rzeczy, gadżety. Jak wczoraj patrzyłem na te mundury polskich oficerów przedwojennej armii, jak patrzyłem wczoraj na Order Virtuti Militari, wystawiony w gablotach no to w moim męskim sercu – no oczywiście próżność i pycha: ach taki order dostać. Ale to są naprawdę rzeczy, które pobudzają nasze męskie serca i nie tylko, bo wy drogie panie też macie swoje bitwy, swoje męstwo, swoją odwagę i nie możemy się z tego wszystkiego wycofać. Masz być nieustępliwy. Chrześcijaństwo to nie jest tylko dyscyplina, system moralny, to jest bitwa, to jest wojna. Bardzo mnie to zastanowiło, dlaczego, kiedy Jezus skończył walkę z pokusami (pamiętacie kuszenie Jezusa na pustyni: 40 dni; już szatana odprawił, tocząc z nim bitwę), to jest napisane: Przystąpili aniołowie i usługiwali Mu. – W Piśmie św., jeszcze raz powtórzę, nie ma przypadkowych zdań, że tak się napisało. Tak jak my piszemy na końcu listu: wszystkiego dobrego, szczęścia, zdrowia. Nie, tu jest wszystko z sensem. Dlaczego jest napisane po scenie kuszenia Jezusa, że przystąpili aniołowie i usługiwali Jezusowi? Bo On był wyczerpany bitwą z szatanem. I ty też będziesz wyczerpany, ale jak powiesz, że jest to bitwa, jak powiesz, że jest to bitwa to dostaniesz moc, to spojrzysz na to w innej perspektywie. I to jest, kochani ojcowie, którzy macie synów, to jest wasze zadanie, żeby synom już w dzieciństwie, może niezbyt wczesnym, organizować bitwy, ich bitwy. I niektóre wygrają, niektóre przegrają. Bo żołnierz pokazuje się po tym, że jak przegra bitwę to potrafi wstać.
Ale jeśli ktoś nie ma ojca? Jezus Chrystus, kiedy toczył swoje wielkie bitwy już Józefa nie miał. Ale toczył bitwy wiedząc, że jest Ojciec niebieski. I to jest świadomość, którą wam od tygodni powtarzam: Jest twój Ojciec w niebie, dla którego jesteś ważny i zobaczysz, jak będziesz w Jego imię zwyciężał. Tylko w Jego imię, nie w imię twojej pychy. Wielu ludzi poszło się bić w imię swojej pychy, swojego ja, swojego urazu: Ja mu doładuję. – Jeśli mówisz, że komuś doładujesz, bo chcesz pokazać swoje ja to możesz przegrać, i nie mów wtedy: No i gdzie był Pan Bóg? – Ty Pana Boga nie plącz w twoją pychę. Ty idź, walcz w imię Boga. Jak pięknie powiedział Dawid, ja to Państwu mówiłem, że ja to mam w pamięci, może nie dosłownie, i często to stosuję: Ty idziesz do mnie z mieczem, dzidą, idziesz do mnie, jako wielki wojownik, a ja idę do ciebie w imię Boga Zastępów. – Powtarzam sobie te słowa, kiedy nieraz głoszę rekolekcje, kiedy idę na jakąś trudną prelekcję, po prostu zaczynam się bać, bo tam będą mądrzy ludzie, bo będą księża, bo mnie ocenią, bo mnie zrecenzują. Wy idziecie do mnie z doktoratami, habilitacjami, profesurami a ja do was idę w imię Boga Zastępów. Jak się uda iść w imię Boga Zastępów, a nie własnej pychy, to zwycięstwo jest murowane. Pamiętajcie o tych słowach: Mamy Ojca w niebie i trzeba podjąć trudy, przez trening, przez to, że zostaniemy zranieni. Ale ja wam mówiłem, Kochani, że rana to jest chluba dla mężczyzny. Pamiętam jak panowie mi mówili, zresztą sam pamiętam, nie było większego szpanu jak wyjść grać w piłkę z obandażowaną nogą i dziewczyny widziały to. Taki powstaniec warszawski szedł, kulał trochę, potem się rzucał na glebę, gryzł po prostu trawę, i wtedy było. Ale być zranionym…
Kochani, jedno jeszcze odwołanie do Pisma św. w tym temacie: Księga Wyjścia czwarty rozdział 24, historia Mojżesza, już dzisiaj o nim mówiłem. Tam jest taka nieprawdopodobna scena: Pan Bóg pokazuje się Mojżeszowi w krzaku gorejącym, Mojżesz z Nim rozmawia, no w ogóle piękna rozmowa. Bóg go powołuje, mówi: Pójdziesz i powiesz, że Bóg was wyzwala z Egiptu, wrócisz do Egiptu i wyprowadzisz swój naród. – Mojżesz się z Panem Bogiem rozstaje, podejmuje drogę powrotną i nagle ni stąd ni zowąd jakby autor Pisma św. coś mu odleciało, napisane jest: Kiedy Mojżesz przebywał na noclegu, Bóg chciał go zabić. – Dlaczego Bóg nagle chce zabić Mojżesza? Sytuacja się zaraz rozwiąże. Kiedy jego żona się zorientowała, o co chodzi, unicestwiła, zmieniła sprawę, która była powodem tego gniewu Bożego na Mojżesza. To ojciec Pelanowski zwrócił na to mi uwagę kiedyś w swojej konferencji. Mianowicie, co zrobiła Sefora, żona Mojżesza? Obrzezała ich dziecko. Dlaczego Bóg się zdenerwował na Mojżesza? Bo Mojżesz nie chciał obrzezać swojego dziecka. Ona wzięła kamień ostry i dokonała obrzędu obrzezania. Mojżesz nie chciał obrzezać swojego dziecka, nie chciał zranić swojego dziecka. Mojżesz jeszcze pewnie kombinował tak, że: Jak go obrzezam, to już go uczynię Żydem jednoznacznie, to już jest znak przymierza. A może temu mojemu dziecku to lepiej będzie wybrać (mówię językiem żartobliwym) obywatelstwo egipskie. Bo Mojżesz się wychowywał u Egipcjan. Może on tego syna to tak za bardzo nie chciał przez to Morze Czerwone przeprowadzać. No coś tutaj było, że Mojżesz generalnie nie chciał zranić, mówiąc innymi słowy jak powiedział ojciec Pelanowski w jednej konferencji, Mojżesz chciał wychować swojego syna pod kloszem i nie chciał go zranić. I za to Bóg chciał go zabić. Co to znaczy zabić? Proszę nie czytać tego dosłownie. Tylko Bóg chciał zabić świat, który Mojżesz chciał zrobić z religii, świat poczucia bezpieczeństwa. Proszę zwrócić uwagę, kiedy to się dzieje. Jest wyraźnie w Piśmie św. napisane: kiedy Mojżesz spał.
Kiedy zaczynasz kombinować jak tu zrobić z chrześcijaństwa religię poczucia bezpieczeństwa, żeby się nie zranić. Przychodzę do kościoła i taki dobry ksiądz jest, on tak zawsze ładnie mówi i w mojej grupie, wspólnocie to wszyscy mówią: Cześć Ewka, jak się cieszymy, że jesteś. – Czy tam się cieszą czy nie cieszą, ale tak mówią. I tak jest miło w ogóle i nikt mnie tam nie rani. O jak mi tu dobrze. – To Pan Bóg w to wejdzie i to wszystko wysadzi w powietrze, bo nie ma takiego życia bez ran, nie ma takiej bitwy, że nie będzie ran, nie ma takiego chrześcijaństwa, że nie będziesz musiał zostać, być zranionym. Jezus Chrystus, co Mu mówił w czasie kuszenia szatan? Rzuć się ze skały a nic ci się nie stanie. Aniołowie cię będą nosili na rączkach i nawet stopy swojej nie zranisz. – Przyjdź do kościółka tu wszystko będzie super, miło, przyjemnie, pomódl się do bozi, to bozia wszystkie przeszkody z twojego życia usunie. – To jest kłamstwo. Pan Bóg zabija święty spokój. To o to chodziło, że Pan Bóg chciał zabić koncepcję Mojżesza na życie, że Pan Bóg chciał zabić poczucie bezpieczeństwa, które on chciał sobie zrobić z religii żydowskiej. Bóg jest ogniem pochłaniającym. Chcesz komuś ocalić życie musisz go zranić. Ile matek powiedziało: No tego mojego synuśka, to ja nie pozwolę, żeby tam on za dużo pracował, za dużo się uczył i biegał. Bo się zaziębisz, chodź tu, siedź w domu, nie graj w piłkę, nie strzelaj z łuku, nie pojedziesz na wakacje, tylko z mamą do babci.
Niejedna dziewczyna mówi: Proszę księdza no, ale jak ja mu odmówię to ja go zranię. On tak prosi, proszę księdza i te oczka ma wtedy takie przenikliwe i tak główkę przechyli i tak prosi, że tylko jeszcze jeden raz. No nie mogę mu tego świństwa zrobić, no muszę się zgodzić. – Nie! – Ale jak ja mu powiem „nie” to on się obrazi i pójdzie. – Niech się obrazi i pójdzie.
Rozumiecie? Jako ksiądz ja też bym chciał być dla wszystkich miły a nieraz trzeba powiedzieć prawdę. – Ale ksiądz mnie rani. – Trudno, jeśli to jest twoja pycha musimy ją naciąć, żeby ta ropa zeszła. Musisz zranić swojego chłopaka, musisz zranić swoje dziecko, musisz zranić swoją żonę. Oczywiście, proszę Państwa, nie podciągnijmy pod to naszych fałszywych i pysznych kombinacji. – Tak ksiądz mówi? To jej dzisiaj dołożę. – Nie, proszę Państwa, zranić, ale przedtem musisz to przemodlić, jeśli trzeba, przemodlić przedyskutować z księdzem, ale nieraz musimy być ostrzy. Jeśli się nad kimś ulitujemy wiele razy to słowo: no tak mi go żal było to już się zgodziłem, no kumpel z pracy prosi, żeby mu tam wynieść parę tych płytek nielegalnie, no proszę księdza, jak mu nie wyniosę to się obrazi. – Wynosimy sobie tak, przegrywamy sobie te programy nielegalnie, dajemy sobie różne adresy nielegalnie. No, bo, żeby się nie obraził. – Bóg w to wkracza, jako ogień pochłaniający i mówi: Nie, ja zabiję te wasze wszystkie kombinacje, dla waszego ocalenia. – Jeśli chcesz ocalić życie swojego męża, swojego dziecka, swojego chłopaka, swojej narzeczonej, nie raz będziesz musiał zranić. Jakżesz Jezus zranił Maryję, ile razy? Po coś mnie szukała? Kto jest moją matką? – Na Golgocie widok konającego syna, On wiedział, że Ją to rani aż do głębi serca. Symeon to zapowiedział: A twoją duszę miecz przeniknie, Mario. I Syn się na to będzie godził. On to nawet zaplanował, dlatego, Kochani, męstwo, męstwo i męstwo. Ubodzy w duchu, którzy płaczą, cisi, cierpią prześladowania, gdy wam urągają, jesteście wierni imieniu Chrystusa. I wtedy, kiedy to przyjdzie rozradujemy się w Duchu Świętym i zyskamy moc i władzę, o której mówiono, że miał ją Jezus Chrystus. Dlatego prośmy Ducha św. i w tej Eucharystii by nas napełnił swoim męstwem, radą i mocą.
Amen
Panu Bogu, który obiecuje nam szczęście, już teraz na ziemi, jeśli zaufamy Jego słowom, Jego nauce, przedstawmy nasze prośby i błagania.
Módlmy się za Kościół św., aby wszyscy chrześcijanie nie polegali na swoich talentach, sprycie, inteligencji, ale liczyli na moc i mądrość Ducha Świętego, Ciebie prosimy.
Pomódlmy się za tych, którzy płaczą, płaczą z powodu rzeczywistego smutku, współczucia tym, którzy cierpią, którzy opłakują swój grzech, którzy plączą z tęsknoty za Chrystusem, by ich serce się poszerzało tak bardzo, by potrafili przyjąć ogromny dar Bożej miłości, Ciebie prosimy.
Pomódlmy się za tych, którzy są cisi, którzy nie dochodzą do końca swojej racji, którzy nie muszą zawsze ostatniego zdania postawić na swoim, którzy nie muszą zakrzyczeć, przekonać wszystkich za wszelką cenę, którzy wierzą w to, że jedno słowo pochodzące od Boga ma swoją moc, niech doczekają się przekonania o swojej słuszności, Ciebie prosimy.
Pomódlmy się za tych wszystkich, którzy doznali wielokrotnie od Pana Boga miłosierdzia, a więc za nas tu wszystkich zgromadzonych, abyśmy potrafili być też miłosierni dla tych, którzy wobec nas zawinią, Ciebie prosimy.
I za nas tutaj zgromadzonych, abyśmy z Biblią w ręku szukali pomocy, pociechy i mocy Bożej, byśmy nigdy nie próbowali wykorzystać Pisma św. dla swojej przebiegłości, dla swojej grzeszności, ale zawsze czytali je czystym sercem, Ciebie prosimy.
Panie Jezu Chryste daj nam ducha pokory i wytrwałości, abyśmy czytali Biblię, czytali te słowa, czytali Osiem błogosławieństw i by nasze dusze, serce, wnętrza przenikała ich prawda, który żyjesz i królujesz na wieki wieków.
—
Transkrypcja: Agnieszka Budzyńska