XXXIV niedziela zwykła – Uroczystość Jezusa Chrystusa, Króla Wszechświata
- I czytanie: Dn 7,13-14
- Psalm: Ps 93,1.2.5
- II czytanie: Ap 1,5-8
- Aklamacja: Mk 11,10
- Ewangelia: J 18,33b-37
Drodzy Bracia i Siostry, przed tygodniem czy dwoma przedstawiałem wam postać Nicka Vuicica, tego człowieka, który urodził się bez rąk i bez nóg i pozwolę sobie jeszcze jeden fragment opowiedzieć wam tej książki, jego wspomnień, jego autobiografii, która pokazuje jak człowiek może być mężny. Otóż on bez rąk i bez nóg, tylko taki kikut jednej stopy ma, i kiedyś w szkole podszedł do niego taki szkolny łobuz, kawał chłopa i mówi: Nick, założę się, że ty się nie umiesz bić. – A on mówi: Umiem się bić. – No to jak to sprawdzimy? – No to on mówi: Po lekcjach tam za szkołą gdzieś. – Mówi Nick: Od tego czasu zacząłem myśleć tylko o jednym, żeby się dyrektor dowiedział o tym, że my się mamy bić, żeby się jakiś nauczyciel dowiedział o tym, że my się mamy bić i żeby do tej bójki nie doszło. Przecież on mnie zmiażdży. Bez rąk, bez nóg. – No, ale niestety na nieszczęście jego, żaden nauczyciel się nie dowiedział i o godzinie umówionej poszedł tam na to zaszkole. Jego rywal już czekał i mówi: To jak się będziemy bili? Ty zejdź z wózka, bo ty mnie rozjedziesz tym wózkiem. – No to on zszedł, ale do niego mówi: Ty musisz uklęknąć, żebyśmy byli mniej więcej jednego wzrostu. – No to on uklęknął. I na początek tak tego biednego Nicka popchnął. Mówi, że: Upadłem jak kłoda, z hukiem i dziewczyny zaczęły wołać, (bo całe się towarzystwo zgromadziło): Nie bij się, zostaw go, bo przegrasz. – I mówi – I to mnie wkurzyło, te dziewczyny mnie wkurzyły. Napełniły mnie taką wściekłością, że jeszcze raz podbiegłem do tego agresora, ale nie wiedziałem, co zrobić, bo nie mam rąk, a on mi prosto w zęby pięścią uderzył. Przewróciłem się po raz drugi. I to już mnie rozwścieczyło dobrze. Kiedy on już tańczył taniec radości, mówi, zrobiłem coś, co potrafię robić – odbijać się tułowiem od ziemi. Nie miałem żadnych pocisków i ja stałem się pociskiem i trafiłem go prosto głową w nos. I wtedy dziewczyny zaczęły krzyczeć, że tamten krwawi. Mówi: Nie mogłem w to uwierzyć. A on pobiegł do łazienki, bo rzeczywiście cały się ten agresor zakrwawił, i Nick mówi: Nigdy go już w szkole nie widziałem. Podobno zmienił szkołę ze wstydu, że pokonał go człowiek bez rąk i bez nóg. Dlaczego ja to Państwu opowiadam? (Bo można by pomyśleć, że nie wytrzymałem w [Uroczystość] Chrystusa Króla i wam opowiedziałem jak chrześcijanin dołożył niedobremu człowiekowi). Ale nie o tym zwycięstwie Nicka chcę mówić. On w swojej książce pisze: “Chucky (ten chłopak, który go zaczepił się nazywał Chucky), jeśli ty czytasz te słowa, jeśli ta książka do ciebie dotarła, to ja cię strasznie przepraszam. Przepraszam, że cię wtedy uderzyłem tak mocno w nos, że zalałeś się krwią.”
Uwaga! Materiał na YouTube jest trochę lepszej jakości – zostało poprawione nagranie audio.
Transkrypcja: Agnieszka Budzyńska
Zdjęcia: Henryk Przondziono/Foto Gość; Okładka książki Nick Vujicic “Bez rąk, bez nóg, bez ograniczeń!”, Aetos Media, 2012.