192
Dzień Dobry, a właściwie Dobry Wieczór!
Piszę tego maila, bo serce nie daje mi spokoju i mówi ,,opowiedz o tym świętym”… To już dwa lata jak odszedł do Domu Ojca ksiądz Piotr Pawlukiewicz, sam uważam, że to jest Święty…. Dlaczego? Przez kazania księdza Piotra Pan Jezus odmienił moje życie i sens wiary. Wszystko miało miejsce w liceum. W pierwszej klasie pojawił się grzech czystości (pornografia). Poszedłem w swojej parafii pierwszy, drugi raz, kolejny do spowiedzi, ale jak słyszysz podczas sakramentu, że co ty wyprawiasz, jak mogłeś po raz kolejny upaść, co to ma znaczyć i inne frazesy to przestaje ci zależeć na czystym sercu. Zacząłem mieć własne przykazania i być wrogiem spowiedzi. Powtarzałem ,,a ci księża to chcą wszystko wiedzieć”, ,,w innych religiach nie mają spowiedzi i żyją”… Straciłem sens wiary, tak właściwie to Pan Bóg był dla mnie dodatkiem do życia. Tylko mnie to trzymało, że byłem ministrantem (potem lektorem) od swojej I Komunii Świętej i tak trochę słabo odejść, nie iść w niedzielę do kościoła. Cały czas sobie powtarzałem, że już Boże nie będę grzeszył, ale upadki coraz to bardziej przychodziły, a nie było szczerej spowiedzi. Nawet jak poszedłem to i tak nie miałem odwagi przyznać się, bo bałem się, że zostanę zlinczowany przez kapłana. Zamiast Chrystusa widziałem w konfesjonale urzędnika. I tak człowiek wegetował w tej bańce do klasy maturalnej. Zacząłem słuchać w drugiej klasie liceum kaznodziejów, ale nadal nie było chęci do zmiany. Tylko kombinatorstwo oraz usprawiedliwianie samego siebie. Do tego sukcesy naukowe przyczyniły się do zwiększenia tej bańki własnego zakłamania… Karmił się człowiek, że wszystko od samego siebie zależy, że z moją wiedzą to ja muszę iść na studia prawnicze, w życiu liczy się dyplom i wysokość pensji, muszę uciec do wielkiego miasta… Generalnie w oczach świata byłem wzorowy, a wewnętrznie umierałem…pojawił się brak nadziei, że nigdy nie będę już miał czystego serca….
,,Pan Bóg przychodzi z pomocą 15 minut za późno i zawsze zdąży” Pamiętam ten dzień (grudzień 2019), jak każdy w sumie, lekcja religii, maturalna klasa. Ksiądz mówi, że puści konferencje z KUL’u księdza, który bardzo głosi dużo dla młodzieży. Pomyślałem pewnie znowu jakieś ględzenie ,,o Bozi”. Wziąłem zeszyt i zacząłem powtarzać historię, konferencja leci w tle…w klasie to chyba 3 osoby słuchały, reszta zajęta nauką. Coś mną tak ruszyło ,,a w sumie posłucham”. Od słowa do słowa, a w głowie myśl ,,kurde on mówi o mnie”. Tego dnia zaczęła się moja przemiana.
Zacząłem słuchać kazań, konferencji księdza Piotra (moja ulubiona katolik BMW). Pojawiła się wiara, chęć przemiany oraz to co najważniejsze fascynacja Chrystusem. Za każdym razem widziałem siebie w kazaniu, ,,to o mnie”. Przestałem Jezusa traktować jako dodatek, a ujrzałem w nim Ojca. Przy tym wzroście religijności mojej nagle pojawia się pandemia i przychodzi śmierć ks. Piotra… Wielkanoc inna niż wszystkie. Zapomniałem dodać na mojej parafii w zimę 2019 jest zmiana wikarego, przychodzi ks. Krystian (jak się potem okaże mojego spowiednika). Te kazania, słowa przyczyniły się do podjęcia decyzji ,,czas to zmienić, pora się wyspowiadać z tego wszystkiego”. Pan Bóg postawił na mojej drodze wspaniałego kapłana ks. Krystiana, przed maturą wyspowiadałem się z całego życia. Piękna chwila, Pan Bóg wszystko wybacza…coś na co tyle czekałem. Zacząłem żyć Chrystusem i Jego słowem. Oczywiście pojawiały się trudne momenty, ale z pomocą kazań księdza Piotra było mi coraz łatwiej, a mój spowiednik zauważył, że treści jakie mówię stają się coraz bardziej wartościowe. Ja sam też zacząłem dostrzegać to pogłębienie wiary. Spowiedź przestała być problemem, a błogosławieństwem. Oprócz tego zacząłem dążyć o poznaniu prawdy o sobie, to co ksiądz Piotr tyle razy powtarzał. Zacząłem pytać Boga ,,jaki ja naprawdę jestem”, co okazało się być kolejnym elementem wyzwalającym. Podjąłem drogę ,,stanąć w prawdzie” i to tej pory ją kontynuuję, jest ciężko, ale warto.
W dodatku jestem wdzięczny przede wszystkim ks. Piotrowi za ocalenie życia mojej babci Reginy. Było to w lutym 2021 roku. Po operacji na kręgosłup babcia zachorowała na covid, ciężki stan, tak właściwie to każdy się szykował na odejście, ale ja powiedziałem Panie Boże nie czas. Modliłem się, księże Piotrze pomóż mi, co robić, czuję się taki bezsilny. Włączyłem potem YT, wyskoczyło mi kazanie ks. Piotra o Matce Bożej. Włączyłem, słucham. Ksiądz Piotr mówił, że na najgorsze problemy tylko do Maryi. Posłuchałem się, oczywiście też znajomych poprosiłem o modlitwę, sam zacząłem się modlić różańcem o powrót do zdrowia dla babci i cud. Stan zdrowia z dnia na dzień zaczyna się poprawiać, babcia wychodzi ze szpitala…. Od tamtej pory pokochałem modlitwę różańcową i noszę dziesiątek różańca na ręce. Uważam, że w tej sprawie orędownikiem w niebie był ksiądz Piotr Pawlukiewicz.
Obecnie zdiagnozowano u mnie depresję, ale nadal trwam przy słowie księdza Piotra i co najważniejsze przy Chrystusie. Wszystkim, którzy szukają Chrystusa polecam kazania ks. Piotra, one pozwalają odnaleźć sens naszej wiary.
Gdyby ksiądz Pawlukiewicz jeszcze żył i bym go spotkał. Chyba łzy by mi tylko pozwoliły powiedzieć mu ,,dziękuję”. Wielu księży słuchałem, ale tylko u księdza Piotra znalazłem tyle pokory i autentyczności. Głosić Chrystusa to trudne zadanie… Bogu niech będą dzięki za księdza Piotra!
Serdecznie pozdrawiam,
Kacper
Autor: Kacper
Miejscowość: Ostrowiec Świętokrzyski