Problem polega na tym, że wielu ludzi ma kłopoty z chrześcijaństwem, bardzo się z nim męczą, ale oni się często nauczyli jakiejś karykatury. Ja tu nieraz opowiadam taki przykład. Chodziłem kiedyś po kolędzie, zagadałem się z jednym panem, zaczęliśmy wspominać młodość – jak byliśmy dziećmi. I on mi opowiedział taką ciekawą historię: „Proszę księdza, jak miałem tak z 10-12 lat, moi rodzice nie mieli pieniędzy, to nigdzie nie wysłali mnie na wakacje. I zostałem w domu, na podwórku, w Warszawie. Całe wakacje na basen żeśmy chodzili, na rowerach żeśmy jeździli i w karty żeśmy grali. W makao, w durnia. Przyszedł któregoś dnia nasz starszy kolega – miał z 17-18 lat – i mówi:
– Jeśli chcecie, nauczę was grać w brydża.
– Matko, w brydża nauczysz nas grać!?
– Oczywiście. Dajcie te karty – tak się rozdaje, tak się wistuje, tak się wychodzi, tak się licytuje.
Nauczył nas grać w brydża. Od tego czasu, całe wakacje – cały lipiec, cały sierpień – żeśmy sobie roberka robili. Przyjechali koledzy we wrześniu. Jeden mówi: byłem w górach. Drugi: byłem nad morzem.
– Wypchaj się z tymi górami, wypchaj się z tym morzem – my gramy w BRYDŻA!
– Słuchajcie – prosili nas – nauczcie nas grać w brydża.
– Co ty, ciebie, w brydża? Ty się nie nadajesz – za mały masz poziom inteligencji.
Graliśmy w tego brydża jeszcze we wrześniu, graliśmy w tego brydża w październiku, już tak w listopadzie się trochę znudziło, w grudniu źeśmy przestali. Potem w tego brydża już nie graliśmy. Minął rok, drugi, trzeci. Proszę księdza, ja już byłem studentem, miałem 20 lat, pojechałem z rodzicami na wakacje. Na stołówce ogłoszenie: »Szukamy czwartego do brydża«. A mówię – pójdę, co mi szkodzi? Deszcz pada, i tak się nudzę. Poszedłem.
– Dzień dobry
– Dzień dobry
– Mam na imię Marek
– To co, panie Marku, gramy w brydża?
– Oczywiście
Rozdają karty, ja coś mówię, a oni:
– A w co ty grasz?
– W brydża
– Nie no nie żartuj, powiedz co to za gra?
– Nie no brydż no…
– Jaki brydż, o czym ty bredzisz, człowieku!? To nie jest brydż.
– Jak to nie jest brydż, przecież ja od 12 roku życia gram w brydża!
– Stary to nie jest brydż!!
O matko, gorąco mi się zrobiło. Ten 18-latek zrobił nas w rybę. Nauczył nas jakiejś gry i powiedział ze to jest brydż. Ja bym sobie rękę dał uciąć, że umiem grać w brydża! To jest nieprawdopodobne – nie wiedziałem, że nie umiem.”
Po czym poznał, że nie umie grać w brydża? Jak usiadł przy prawdziwych brydżystach.
Ja sobie tak myślę: gdyby do naszego domu, do Waszego domu zaprosić św. Franciszka, żeby z Wami pomieszkał miesiąc. Kozetkę mu wstawić do kuchni – św. Franciszek mało wymagający. Mieszka w kuchni, minął miesiąc i mówi:
– To chodźcie tutaj, panią poproszę, pana, córkę, syna – chodźcie. Słuchajcie – przepraszam, bo tak z wami już mieszkam miesiąc – jakiego wy jesteście wyznania?
– My katolicy
– Nie, ale bez żartów. Tak poważnie – co to za wyznanie?
– Nie no, chrześcijanie jesteśmy
– Bez żartów. Ja widzę jak ze sobą rozmawiacie, widziałem co wczoraj oglądałeś w Internecie, widziałem jak pani z sąsiadką rozmawiała – co pani mówiła. Nie, co to jest za wyznanie? Bo widzę, że macie krzyże na ścianach – to jest bardzo ciekawe, że źródło to wyznanie ma w chrześcijaństwie, ale jak ono się nazywa?
Otóż wielu ludzi, nie nauczyło się chrześcijaństwa, tylko nauczyło się wyrobu chrześcijańskopodobnego i mówi: „Eee ten Kościół to mi nic nie daje”. No jasne, że Ci nic nie daje, ale to nie jest chrześcijaństwo!
ks. Piotr Pawlukiewicz
Źródło: Rekolekcje ks. Pawlukiewicza w Lublinie- część 1.